Tomas Necid. Niedoszły następca Jana Kollera

PAP/EPA /  	PAP/EPA/ROLEX DELA PENA
PAP/EPA / PAP/EPA/ROLEX DELA PENA

W 2008 roku był postrzegany w Czechach jako największy talent swojego rocznika. Jego karierę zatrzymały dwie kontuzje kolana. - W Legii długo nie pogra - przekonują czescy trenerzy.

To jeszcze wciąż rzadkość, żeby aktualny reprezentant silnej drużyny narodowej, który kilka miesięcy wcześniej grał na dużej imprezie i strzelił tam gola, trafił do zespołu z polskiej ligi. Tomas Necid zamienił Bursaspor na Legię, ale dlatego, że jest na zakręcie swojej kariery. Początki wskazywały jednak na to, że drużyny pokroju PAOK-u Saloniki czy Zwolle kojarzyć będzie jedynie z popularnych portali informujących o wynikach kolejki z każdej ligi na świecie. A w tych klubach próbował ratować piłkarskie CV.

W Moskwie bez kompleksów 

On był już "kozakiem", jeszcze zanim osiągnął pełnoletność. Z kadrą do lat 17 wywalczył mistrzostwo Europy w 2006 roku, z zespołem U-19 brązowy medal dwa lata później. Został też królem strzelców obu imprez.

Przestał być już tylko lokalną gwiazdą. Do szatni CSKA Moskwa po transferze ze Slavii Praga wszedł z drzwiami. Sezon zaczął w pierwszym składzie i jakby zupełnie bez większego wysiłku rozgrywał świetne mecze z Manchesterem United, Wolfsburgiem czy Sevillą w Lidze Mistrzów.

- Po tych sukcesach wszyscy w Czechach mówili zgodnie: to największy talent swojego rocznika w kraju - opowiada nam Werner Liczka, związany najdłużej w karierze z Banikiem Ostrawa, jako piłkarz i trener. Później szkoleniowiec kilku polskich klubów, obecnie drugoligowego Radomiaka Radom.

ZOBACZ WIDEO Asysta Zielińskiego pomogła Napoli. Zobacz skrót meczu z US Palermo [ZDJĘCIA ELEVEN]

Wtedy Necid, jako 19-latek, swoim golem z Sevillą pomógł CSKA awansować do ćwierćfinału Champions League. Dwa lata później zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Uraz odnowił mu się niespełna dwa miesiące po powrocie na boisko. - Uważam, że pierwsza operacja została źle przeprowadzona. Kłopoty ze zdrowiem zatrzymały jego rozwój, a wtedy mógł wybić się naprawdę wysoko. Wzbudzał zainteresowanie największych drużyn Europy, bo błyskawicznie wszedł do tak wielkiej drużyny jak wtedy CSKA - komentuje Liczka. Necid do regularnej gry, choć głównie jako wchodzący z ławki, wrócił dopiero w sezonie 2013-14, w Grecji. - W zasadzie kiedy wyzdrowiał, to zniknął. Odszedł do kolejnego klubu. Później byliśmy zaskoczeni, że odżył w Bursasporze. W PAOK-u nic nie wskazywało, że się jeszcze odbuduje - tłumaczy grecka dziennikarka Elena Mpountou z "paok24.com".

Zostać gdzieś na dłużej 

Częste zmiany klubów nie pomagały napastnikowi. Po nieudanej rundzie w PAOK-u Saloniki był powrót do Slavii Praga, w której się wychował, a także sezon w PEC Zwolle i półtora roku w Bursasporze. W Turcji dobrze było tylko przez rok. W ostatniej rundzie wystąpił tylko sześć razy. Pavel Vrba, były selekcjoner reprezentacji Czech, miło wspomina napastnika. Wierzy, że wróci do dawnej dyspozycji. - To zawodnik dobrze wyszkolony technicznie, świetnie grający głową, groźny przy stałych fragmentach gry. W dobrej formie jest w stanie strzelić w sezonie kilkanaście goli. Dobrze wykańcza akcje. Musi być jednak cierpliwy. Grał w lepszych klubach niż Legia, ale żeby myśleć o czymś więcej musi najpierw błysnąć w Polsce - przekonuje nas Vrba.

Liczka zwraca uwagę, że to właśnie brak stabilizacji rozstraja napastnika. - Ostatnio ciągle podróżował. On potrzebuje dwóch rzeczy: posiedzieć na miejscu przez kilka lat i czuć zaufanie od trenera - mówi Liczka. Zgadza się Vrba. - To typ piłkarza, który znacznie więcej daje z siebie, gdy czuje, że szkoleniowiec w niego wierzy - wtrąca były selekcjoner.

Legia przystankiem

W Czechach Necid uchodził kiedyś za następcę Jan Kollera i to nie tylko ze względu na wzrost (ma 191 cm). Dziś pozostaje mu tylko miłe wspomnienie z Euro 2016, kiedy w 89. minucie strzelił Chorwacji gola z rzutu karnego dającego remis 2:2. Na ostatnie mecze kadry eliminacji MŚ nie był powołany.

- Osiem lat temu takie porównania miały sens, bo Tomas był bardzo skuteczny. Ale z całym szacunkiem, do Jana mu sporo brakuje. Koller to był killer. W kadrze strzelił 55 goli. Necid 12 - kontynuuje Liczka. Trener widzi jednak wiele wspólnych cech obu napastników. - Obaj charakterni, waleczni. Tomas ma agresję w oczach, lubi jeździć "na dupie". On się nie przestraszy Ajaxu, ani Barcelony. Pracuje dla zespołu, dobrze zastawia piłkę. Nie jest szybki, nie zbiega do skrzydeł. Jest groźny od dwudziestego metra przed bramką rywali. Największy atut: uderzenie głową. W ekstraklasie będzie najlepiej grającym zawodnikiem w powietrzu - upiera się szkoleniowiec.

Necid jest do Legii wypożyczony do końca trwającego sezonu z możliwością wykupu go za około 2 miliony euro. Trenerzy nie przewidują raczej, by został w Warszawie na dłużej. - To dla niego idealny restart kariery - mówi Vrba. - Legia to trampolina do silnych lig w Europie. Z Polski ma tam bliżej niż z Turcji. Myślę, że tak właśnie traktuje ten transfer - dodaje Liczka.

Źródło artykułu: