Marcel Risse, podstawowy skrzydłowy 1.FC Koeln, doznał urazu w sobotnim meczu z TSG Hoffenheim. Piłkarz musiał zostać zmieniony już w 24. minucie, od razu ze stadionu udał się do szpitala w Sinsheim. Tam okazało się, że 26-letni Niemiec zerwał więzadło krzyżowe w prawym kolanie. To dla niego wyrok równający się co najmniej kilkumiesięcznej przerwie, a dla trenera Petera Stoegera - konieczności znalezienia godnego następcy. Na kogo padnie wybór?
Wydaje się, że może to być znakomita (i kto wie, czy nie jedna z ostatnich) szansa dla Pawła Olkowskiego. Wprawdzie były zawodnik Górnika Zabrze to prawy obrońca, ale w pomocy również zdarzało mu się grywać. Z uwagi na fakt, że prawa obrona okupowana jest w FC Koeln (i sytuacja raczej szybko nie ulegnie zmianie) przez Frederika Soerensena, Polak musi brać, co los daje.
Sytuacja polskiego piłkarza zatrudnionego przez FC Koeln jest - nie przesadzając - katastrofalna. W sezonie 2016-17 w Bundeslidze pojawił się na murawie tylko w dwóch meczach - w połowie września 25 minut zaliczył w potyczce z SC Freiburg i dwa miesiące później wszedł na minutę w meczu z Borussią Moenchengladbach. Do tak fatalnych, ligowych statystyk Polak dorzucił jeszcze 120 minut w pucharowym spotkaniu z TSG Hoffenheim. I to by było na tyle, jeśli idzie o profesjonalny futbol.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że to właśnie Olkowski będzie głównym kandydatem do przejęcia pałeczki po Łukaszu Piszczku na prawej obronie w reprezentacji Polski. Popularny "Olo" tuż po transferze z Górnika Zabrze do FC Koeln robił furorę w Niemczech - zaliczał świetne mecze, zbierał wysokie noty. Niestety po pierwszym, bardzo dobrym sezonie 2014-15 nadszedł słabszy okres w sezonie 2015-16 oraz tragiczny w 2016-17.
Wychodzi więc na to, że przed Olkowskim sądny czas. Jeśli zawodnik pozostający w szerokim gronie piłkarzy znajdujących się pod obserwacją selekcjonera Adama Nawałki nie wykorzysta szansy i nie wywalczy miejsca w pierwszym składzie, powinien się zastanowić nad zmianą otoczenia. Szkoda kariery, szkoda talentu.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego