Zagłębie Sosnowiec przerwało serię czterech spotkań bez zwycięstwa i w ostatnim meczu w 2016 roku wygrało w Siedlcach z Pogonią 2:0. Podopieczni trenera Piotra Mandrysza udowodnili, że nie można ich jeszcze skreślać.
- Jako trener jestem w Siedlcach po raz drugi i ponownie udało mi się wygrać. Bardzo się cieszę, bo ostatnio ewidentnie nam nie szło. Zdawaliśmy sobie sprawę, że gramy z zespołem, który na 10 spotkań u siebie, odniósł 7 zwycięstw - tłumaczył szkoleniowiec.
Drużyna z Sosnowca miała wiele obaw przed niedzielnym meczem. Zagłębie
rywalizowało z ekipą z Siedlec, która na własnym stadionie spisuje się znakomicie. Bramka zdobyta przez Arkadiusza Najemskiego ustawiła jednak to spotkanie.
- Mieliśmy duży szacunek dla przeciwnika i wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytem tego meczu, który jednak przebiegał pod nasze dyktando. Wyszliśmy na prowadzenie, a później pomimo uporczywych ataków nie oddaliśmy zwycięstwa. Z przebiegu gry byliśmy zespołem lepszym i wygraliśmy zasłużenie - analizował Mandrysz.
ZOBACZ WIDEO Błąd sędziego uratował Barcelonę - zobacz skrót meczu Real Sociedad - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]
Ostatnie tygodnie były dla Zagłębia fatalne. Słabszy okres klubu sprawił, że drużyna straciła miejsce w tabeli, które premiowane jest awansem do ektraklasy. W tej chwili w korzystniejszym położeniu jest Chojniczanka Chojnice oraz GKS Katowice.
- Żeby była jasność, nam przed sezonem nie przyświecał cel, jakim jest awans. Po prostu zespół tak dobrze wystartował, że usadowił się w czubie tabeli. Media cały czas nas o to pytają, ale nie mamy nacisku ze strony kierownictwa klubu, że musimy walczyć o awans do ekstraklasy - zakończył Piotr Mandrysz.