Jacek Stańczyk: Liczby nie grały. Grał Kuba (komentarz)

PAP/EPA / Maciej Kulczyński
PAP/EPA / Maciej Kulczyński

Jakub Błaszczykowski udanie zakończył bardzo trudny i niepewny dla siebie rok. Publika we Wrocławiu zgotowała mu prawdziwą owację.

Szaleństwo na trybunach - to dobre określenie na to, co działo się, gdy wchodził na boisko. Ekstaza, gdy podał do Łukasza Teodorczyka, a ten strzelił wyrównującego gola. I w ten ponury wieczór marznąca wrocławska publika dostała w końcu trochę ciepła. To było jak gorąca herbata z prądem ogrzewająca od środka.

Jakub Błaszczykowski mocnym stemplem zakończył rok, który rozpoczął się dla niego niepewnie.

Dziś trzeba to przypomnieć, że przecież przez pół roku na regularną grę mógł liczyć przede wszystkim w reprezentacji Polski. W Fiorentinie, choć pół roku wcześniej był jej najlepszym letnim transferem, został odstawiony na boczny tor. Włochy miały okazać się ziemią obiecaną. I na obietnicach się skończyło.

Ileż było rozważań, czy niegrającego Kubę Adam Nawałka powinien zabierać na Euro 2016. Sam się nad tym mocno zastawiałem. Błaszczykowski miał kapitalne statystki w kadrze, ale liczby przecież nie grają. I jak to dobrze, że one nie grały, tylko Kuba.

ZOBACZ WIDEO Druzgocąca ocena Bartosza Kapustki. "Dramatyczna dyspozycja"

Gdyby na futbol patrzeć tylko logicznie, to Błaszczykowski do Francji powinien jechać na wakacje. Na szczęście w tym duecie z rozumem jest też serce. Selekcjoner głupi nie jest, wie, że Błaszczykowski to świetny piłkarz, a na utratę takich pozwolić sobie nie możemy. Z drugiej strony nie mógł mieć pewności, że pozostający w klubowej rezerwie były kapitan będzie jego czołowym piłkarzem. Zadziałało serce i wiara.

Na Euro 2016 Jakub Błaszczykowski nie był naszym czołowym piłkarzem. Był najlepszy. Okrucieństwo futbolu sprawiło, że najważniejszy rzut karny w swojej karierze zmarnował.

Jest w Polsce kochany, to było widać nie tylko we Wrocławiu. Na każdym zgrupowaniu, gdy tylko wychyla nos z pokoju do hotelowego holu, nie może się opędzić od fanów. Tragiczna historia, śmierć matki, liczne urazy, hart ducha, kapitalna gra - to wszystko wpływa na jego obraz. Tak, nie tylko futbol, ale również brutalna przeszłość. Ludzie uwielbiają takie historie, tak tworzą obraz bohaterów.

Jacek Stańczyk
Źródło artykułu: