Podbeskidzie Bielsko-Biała przed sezonem uznawane było za jednego z faworytów do awansu. Z roli tej Górale wywiązywali się do czwartej kolejki. W trzynastu kolejnych spotkaniach bielszczanie odnieśli tylko dwa zwycięstwa i obecnie mają tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
Mecz z MKS-em Kluczbork miał być dla Górali formalnością. Kluczborczanie w tabeli zajmowali ostatnią pozycję, w szesnastu wcześniejszych pojedynkach wygrali tylko raz i do bezpiecznej lokaty tracili aż 8 punktów. Jednak to MKS spisywał się lepiej, a w 72. minucie objął prowadzenie po golu Rafała Niziołka.
- Nie weszliśmy w to spotkanie tak, jak założyliśmy sobie przed meczem. Początek był nerwowy, próbowaliśmy grać środkiem, a skrzydła nie dały nam tej jakości, jaką chcieliśmy. Gospodarze byli lepszą drużyną - stwierdził trener Jan Kocian, który nadal czeka na pierwsze zwycięstwo z Podbeskidziem.
Bielszczanie wyrównali w 80. minucie po uderzeniu Tomasza Podgórskiego z rzutu wolnego. - Po tym jak w przerwie padło kilka głośnych słów, to w drugiej połowie graliśmy lepiej. Mieliśmy więcej możliwości do zdobycia gola. Kompletnie przespaliśmy pierwszą połowę. Ten remis w naszej sytuacji nie daje nam niczego. Przed nami dwa mecze u siebie i mamy co poprawiać - powiedział Kocian.
ZOBACZ WIDEO Słoweński dziennikarz: Wygrana z Polską może być ambitnym życzeniem (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}