Bartosz Salamon: Nie panikuję. Życie wiele mnie nauczyło

PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski / Bartosz Salamon (z prawej)
PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski / Bartosz Salamon (z prawej)

Nie spodziewałem się, że szkoleniowiec Cagliari odstawi mnie od składu. Naciskam kolegów, jestem blisko pierwszej jedenastki. Na powołanie do kadry muszę ponownie zasłużyć - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Bartosz Salamon, obrońca Cagliari.

W tym artykule dowiesz się o:

Rozpoczął pan eliminacje mistrzostw świata 2018 w pierwszym składzie reprezentacji w meczu z Kazachstanem (2:2). Teraz nie ma pana w kadrze.

Bartosz Salamon: Zdziwiłbym się, gdybym dostał powołanie.

Nagły spadek formy?

- Wypadłem ze składu Cagliari, nie grałem w ostatnich spotkaniach ligowych. Obrońcy muszą być w rytmie meczowym. Nie ma co się tłumaczyć. Zasady są jasne: na kadrę jeżdżą piłkarze, którzy grają regularnie w klubach.

Co powiedział panu selekcjoner Adam Nawałka?

- Myślę, że skoro byłem na Euro 2016, to trener ceni mnie jako piłkarza. Powiedział, że jeżeli wrócę do składu Cagliari, to drzwi do kadry będą dla mnie otwarte.

Dlaczego przestał pan grać w Cagliari?

- Po powrocie z kadry i meczu z Kazachstanem przegraliśmy z Cagliari spotkanie ligowe z Bologną (1:2). Trenerowi Massimo Rastelliemu się to nie spodobało. Postanowił zmienić skład. Odstawił kilku piłkarzy, w tym mnie. Drużynie to pomogło, bo kolejny mecz z Atalantą wygrała 3:0. Szkoleniowiec był bardzo zadowolony z gry zmienników i zaufał im. Szczerze, to nie spodziewałem się, że szkoleniowiec mnie odstawi. Myślę, że mój występ z Bologną nie był zły, ale wypadło na mnie.

Jak to wpływa na pana pozycję w klubie?

- Czekam, jestem spokojny.

Nie ma powodów do niepokoju?

- Wiem, że nie jestem daleko od gry. Jestem trzecim obrońcą, waham się pomiędzy ławką, a pierwszym składem. Piłkarskie życie dużo mnie już nauczyło. Nie jestem młodym chłopakiem. Przeżyłem dużo wzlotów i upadków. Wiem, jak zachowywać się w takich sytuacjach. Nie panikuję. W poprzednim sezonie również wypadłem ze składu Cagliari na cztery spotkania. Wróciłem silniejszy i nie oddałem miejsca w obronie. Gdybym się wtedy załamał i nie trenował jeszcze mocniej, to pozostałe spotkania mógłbym oglądać z boku. Było inaczej i mam nadzieję, że scenariusz się powtórzy.

W tym sezonie zagrał pan w Serie A dwa razy. Jest pan gotowy na te rozgrywki?

- To kompletnie inna liga niż Serie B, ale spodziewałem się po niej czegoś więcej.
Myślałem, że przepaść pomiędzy ekstraklasą a jej zapleczem jest większa. Ale są wyraźne różnice. W Serie B obrońca może dać trochę swobody napastnikowi, zostawić mu metr przestrzeni. Natomiast w Serie A, gdy rywal nie ma kompletnie miejsca na boisku, to potrafi zrobić coś z niczego. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i nie ważne, czy przeciwnik ma piłkę na słabszej nodze. Pod względem fizycznym grają tam piłkarze kompletni. Uważam, że pasuję do Serie A.

Nie obawia się pan spadku formy i perspektywy dłuższego siedzenia na ławce?

- Nie obrażam się, nie macham rękoma. Przyzwyczaiłem się do występów co tydzień, to prawda. Ale muszę zaakceptować decyzję trenera. Brak gry wybija z rytmu, dlatego trenuję dodatkowo. Przychodzę przed zajęciami, ćwiczę w siłowni. Po treningach więcej biegam. Wyciskam z siebie wszystko. Czuję, że wywieram presję na kolegach, że ich naciskam. Jestem w podobnej sytuacji, co w tamtym sezonie, wtedy wróciłem mocniejszy.

Jest pan gotowy, by grać regularnie w kadrze?

- Mentalnie byłem gotowy na mecz z Kazachstanem. Czułem się skoncentrowany, spokojny, pewny pracy, jaką wykonałem. Tylko wyniku szkoda. To 2:2 bolało mnie jeszcze kilka dni po spotkaniu. Po długim czasie wchodzę do składu, gdzie moim marzeniem jest dobry występ i trzy punkty, a tu rozczarowanie...

Odpuściliście w drugiej połowie? Do przerwy prowadziliście 2:0.

- Nie wiem, czy było to rozprężenie. Nie potrafię tego nazwać. Czasem wydaje ci się, że jesteś dobrze ustawiony, a okazuje się, że piłka leci inaczej, niż przewidywałeś. Nawarstwiły się błędy i straciliśmy dwa gole. Rywal zaskoczył mnie pozytywnie. W pierwszej połowie spodziewałem się po Kazachach większej presji, ale po przerwie wyszli nabuzowani. Piłka nie przeszkadzała im przy nodze. Myślę, że u siebie jeszcze zdobędą punkty w tych eliminacjach.

Kadra musiała rozbudzić pana apetyt.

- Żyję z dnia na dzień. Muszę ponownie udowodnić, że na nią zasługuję.

Rozmawiał Mateusz Skwierawski
ZOBACZ WIDEO: Rafał Wolski: W Legii dorastałem, ale to już zamknięty rozdział

(Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)