Mowa o Tomaszu Brzyskim, Piotrze Malarczyku i Krzysztofie Piątku. Pierwszy od razu wskoczył do "11", a dwaj pozostali rozpoczęli mecz na ławce, by wejść na boisko w trakcie gry. Malarczyk jeszcze w I połowie zastąpił kontuzjowanego Huberta Wołąkiewicza, a Piątek pojawił się na murawie w 70. minucie.
Trener Cracovii, Jacek Zieliński ciepło wypowiada się o premierowych występach swoich nowych podopiecznych.
- Trudno oceniać w konkretny sposób te debiuty. Raz, że przegraliśmy mecz, a dwa, że debiutowali w trudnym meczu i w różnych warunkach. Piotrek Malarczyk wszedł na szybko, ale dał sobie radę. Myślę, że grał solidnie i poprawnie - komentuje Zieliński.
- Tomkowi Brzyskiemu brakuje jeszcze trochę gry i pod koniec drugiej połowy było to widać, bo brakło mu trochę zdrowia. Krzysiek Piątek wszedł w trudnym momencie, ale już było widać, że to chłopak, którego piłka szuka. Brakuje mu trochę skuteczności, ale będziemy mieli z niego pociechę - dodaje trener Cracovii.
Faktem jest, że w II połowie Pasy zagroziły Lechii dopiero, gdy na boisku pojawił się Piątek. Najpierw zatrudnił Vanję Milinkovicia-Savicia płaskim uderzeniem z linii pola karnego, a potem w dobrej sytuacji zagłówkował nad bramką rywali.
Opiekun Cracovii liczy na to, że już w następnym meczu z Arką Gdynia wszyscy trzej dadzą drużynie więcej.
- Nie trenowali z nami długo. Krzysiek po raz pierwszy widział się z drużyną tak naprawdę w piątek. Piotrek trenował dłużej, bo tydzień, a Tomek dopiero od poniedziałku. Teraz spokojnie będziemy ten stracony czas nadrabiać - mówi Zieliński.
ZOBACZ WIDEO Trener Lechii po Cracovii: Zagraliśmy wyśmienicie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}