Stal Mielec zremisowała 2:2 z Drutex-Bytovią Bytów dzięki bramce Szymona Sobczaka w 90. minucie. Dwa gole dla gości zdobył niespodziewanie Robert Mandrysz.
- Myślę, że było to bardzo ciekawe spotkanie, gdzie od pierwszej minut żadna drużyna nie wyszła kalkulując i nikt nie chciał wyniku 0:0. Parę dni temu przeżyliśmy euforię, a teraz smutek. Zaprezentowaliśmy się godnie. Dopóki piłka była na ziemi i mieliśmy ją w posiadaniu to my prowadziliśmy grę i mieliśmy kontrolę. Nie ma co ukrywać, że Stal Mielec miała bardzo dużą ochotę na grę i groźnie atakowała. Miała szybkich piłkarzy i ten pomysł im się do pewnego momentu sprawdzał - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Tomasz Kafarski.
- Żal mam do trzech moich wysokich piłkarzy, bo w końcówce meczu nie potrafili zatrzymać jednego człowieka, który strzelił nam bramkę. Ten punkt szanujemy, ale tych dwóch oczek na pewno szkoda, chociaż nie ukrywam, że przeciwnicy mieli swoje sytuacje i im ten remis się należał - dodał trener Drutex-Bytovii Bytów.
Trener Stali przyznał, że jego piłkarze walczyli i chcieli odrobić stratę do rywala. - Rzeczywiście rzuciliśmy dużo na szalę. Jest duża różnica między grą w drugiej, a pierwszej lidze. To, co nam płazem wychodziło sezon wcześniej, to obecnie te błędy kończą się bramkami dla rywala. Drobne pomyłki zadecydowały. Nie są one jednak związane z taktyką. Raz jeden zawodnik nie wyskoczył, a przy drugiej bramce się poślizgnął. Moi gracze muszą się przestawić, że nie mogą popełniać takich błędów blisko pola karnego. Widać było, że się nie poddawaliśmy i walczyliśmy, i chcieliśmy odrobić te bramki - skomentował Janusz Białek.
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Nieważne jak. Ważne, że awansowaliśmy