Korona - Wisła: zadecydowała ostatnia akcja

PAP/EPA / PAP/Piotr Polak / Mateusz Możdżeń (z lewej) i Krzysztof Mączyński (z prawej)
PAP/EPA / PAP/Piotr Polak / Mateusz Możdżeń (z lewej) i Krzysztof Mączyński (z prawej)

Aż do ostatniej akcji meczu kibice musieli czekać na gola w konfrontacji Korony Kielce z Wisłą Kraków. Zabójczy kontrakt gospodarzy został wykorzystany przez Jacka Kiełba i to dzięki niemu komplet punktów został przy Ściegiennego.

- Korona zostanie Koroną i na pewno będzie nieprzyjemna dla przeciwnika - deklarował przed poniedziałkowym meczem opiekun gospodarzy. Kielczanie celowali w drugie zwycięstwo w sezonie. A zamykająca tabelę Wisła? Krakowianie bardzo chcieli przerwać serię czterech porażek z rzędu, zapominając przy tym o potężnym bałaganie organizacyjnym panującym przy Reymonta 22.

Początkowe minuty były pełne tego, czego od swoich zawodników najmocniej wymagają obaj trenerzy - determinacji i walki o każdą piłkę. Momentami cechy wolicjonalne aż za bardzo brały górę nad jakością czysto piłkarską, czego efektem były dość szybko pokazane przez arbitra trzy żółte kartki.

Jeżeli natomiast chodzi o próby stworzenia zagrożenia pod bramką rywala, to w tym aspekcie znacznie lepiej wypadali złocisto-krwiści. Aktywny Jacek Kiełb i jego koledzy ambitnie starali się nękać akcjami oskrzydlającymi defensywę ustawionej bardzo asekuracyjnie Białej Gwiazdy. Zazwyczaj jednak kończyły się one jękiem zawodu kieleckich fanów. Celne strzały? Było ich jak na lekarstwo, stąd też ocena pierwszej części spotkania nie mogła być pozytywna.

Statystykę uderzeń udało się poprawić już tuż po przerwie, kiedy Maciej Gostomski zatrzymał Arkadiusza Głowackiego. Kapitan Wisły uwolnił się spod opieki przeciwnika i głową mógł zaskoczyć koroniarzy. Ta akcja nie była przypadkowa. Ekipa z województwa małopolskiego na drugie czterdzieści pięć minut wyszła bardziej zdeterminowana, co automatycznie wymusiło na miejscowych zmianę - a konkretniej posłanie na boisko Miguela Palanki.

ZOBACZ WIDEO Koszulka Ronaldo i wielkie trofea. Zobacz muzeum reprezentacji Brazylii! (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Już w 58. minucie Hiszpan mógł się okazać pomocny. To właśnie po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego zagotowało się w polu karnym Michała Miśkiewicza. Chwilę później były zawodnik Realu Madryt umieścił nawet futbolówkę w siatce, ale Bartosz Frankowski nie uznał tego trafienia (Mateusz Możdżeń w tej samej akcji faulował A. Głowackiego - przyp. red.).

Na kolejną godną odnotowania sytuację w tym szarpanym pojedynku czekaliśmy do 70. minuty. Mateusz Zachara wpadł w pole karne i był o krok od pokonania Gostomskiego. 27-latek czubkami palców musnął piłkę.

Wydawało się, że do końcowego gwizdka wynik nie ulegnie zmianie. Próbowali jedni i drudzy, ale bez przekonania. Znów jednak potwierdziło się, że warto walczyć i liczyć na błąd rywala. Ostatnia akcja - zapoczątkowana przez stratę Richarda Guzmicsa - podanie do osamotnionego Jacka Kiełba, a ten pewnym strzałem przesądził o triumfie Korony.

Sebastian Najman z Kielc

Korona Kielce - Wisła Kraków 1:0 (0:0)
1:0 - Jacek Kiełb 90+3'

Składy:

Korona Kielce: Maciej Gostomski - Vladislavs Gabovs, Radek Dejmek, Dijibril Diaw, Ken Kallaste - Jacek Kiełb, Rafał Grzelak, Mateusz Możdżeń, Marcin Cebula (57' Miguel Palanca), Siergiej Pilipczuk (72' Vanja Marković) - Łukasz Sekulski (79' Tomasz Zając).

Wisła Kraków: Michał Miśkiewicz - Jakub Bartosz (38' Boban Jović), Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Maciej Sadlok - Krzysztof Mączyński, Alan Uryga, Rafał Boguski, Mateusz Zachara, Patryk Małecki - Zdenek Ondrasek (86' Peter Brlek).

Żółte kartki: Radek Dejmek, Marcin Cebula, Vladislavs Gabovs, Rafał Grzelak (Korona) oraz Arkadiusz Głowacki, Zdenek Ondrasek (Wisła Kraków).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 6754.

Źródło artykułu: