Czytaj w "PN": Portret Rui Patricio

PAP/EPA / FILIP SINGER
PAP/EPA / FILIP SINGER

Jego rola rosła z meczu na mecz, tak jak do góry szły notowania reprezentacji Portugalii. 10 lipca w Saint-Denis, w dużej mierze właśnie dzięki znakomitej postawie Rui Patricio, jego reprezentacja została mistrzem Europy.

[b]

Ręce do góry[/b]

W meczu finałowym Portugalczycy nie odnieśli zwycięstwa za sprawą fenomenalnej postawy lidera Cristiano Ronaldo, lecz w dużej mierze dlatego, że znakomicie spisał się ich bramkarz. Siedem strzałów Francuzów trafiło w światło bramki, ale Rui Patricio ani razu nie wyjmował piłki z siatki. Okazał się uosobieniem wydajności całego zespołu w najważniejszym meczu Euro 2016. Na Stade de France golkiper dwoił się i troił, piłkę łapał albo skutecznie wybijał, zaś kolega z drużyny narodowej Eder raz trafił i pierwszy raz w historii Portugalczycy wygrali wielki turniej. To co się nie udało Eusebio czy Luisowi Figo oraz ich partnerom, osiągnął dopiero CR7, ale nic nie zdziałałby bez kompanów, a jednym z najważniejszych był facet stojący między słupkami, którego forma z biegiem turnieju była coraz wyższa. Apogeum nastąpiło w najważniejszym meczu turnieju. Powszechne były opinie, że gdyby nie on, Puchar Henri'ego Delaunaya pozostałby w Paryżu. A tak poleciał do Lizbony.

LEW Z LIZBONY

Znakomitym występem w finale mistrzostw Europy Patricio dogonił Manuela Neuera w klasyfikacji o Złote Rękawice Euro 2016. Tak jak Niemiec w czterech spotkaniach zachował czyste konto, ale rozegrał jeden mecz więcej. Portugalczyk zagrał na zero w grupie z Austrią, w 1/8 finału z Chorwacją, w półfinale z Walią oraz w finale z Francją. Po jednym golu puścił w pierwszym spotkaniu turnieju z Islandią (pokonał go Birkir Bjarnason), w ćwierćfinale z Polską (do kapitulacji zmusił go Robert Lewandowski) i aż trzykrotnie dał się zaskoczyć w zamykającym zmagania pierwszej fazy turnieju spotkaniu z Węgrami (dwa razy do siatki trafił Balazs Dzsudzsak oraz Zoltan Gera). Dodajmy, że w konkursie rzutów karnych obronił też strzał Jakuba Błaszczykowskiego, co zdecydowało o awansie portugalskiego zespołu do 1/2 finału.

Jak napisano niedawno w opiniotwórczej gazecie sportowej „O Jogo”, na bramkarza mistrzów Europy zwrócone są teraz oczy szefów największych klubów. Jego sprzedaż mogłaby przynieść Sportingowi ogromne zyski. Rui Patricio przeżywa największe w karierze zainteresowanie mediów. Bądźmy jednak sprawiedliwi, na brak ofert nie mogą również narzekać jego klubowi i reprezentacyjni koledzy - pomocnicy Joao Mario i William Carvalho. Sporting liczy więc na finansowe żniwa. Przed turniejem we Francji portal Transfermarkt.de wyceniał Patricio na 14 milionów euro, ale klauzula odstępnego wynosiła 45 milionów. Umowa obowiązuje wprawdzie do połowy 2022 roku, ale jak mówią znawcy tematu, nie ma kontraktu, którego nie można rozwiązać.

(...)

Zbigniew Mroziński

ZOBACZ WIDEO Kazimierz Moskal: na stare śmieci zawsze miło się wraca (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)