GKS Katowice był faworytem spotkania z Pogonią Siedlce. Mecz nie stał jednak na wysokim poziomie, a w pierwszej połowie oba zespoły nie stworzyły żadnej groźnej sytuacji. W drugiej części gry emocji było więcej, ale ponownie brakowało celnych strzałów i okazji do zdobycia gola.
- W pierwszej połowie obie drużyny nie stworzyły żadnych sytuacji. Były momenty, kiedy mijaliśmy dwóch, trzech przeciwników, ale później nie wykorzystywaliśmy tych sytuacji i wracaliśmy do punktu wyjścia. Inaczej graliśmy w drugiej połowie, to zaczęło przynosić efekty w postaci kolejnych okazji - przyznał trener GKS-u Katowice, Jerzy Brzęczek.
Sporo ożywienia w poczynania katowiczan wniósł Paweł Szołtys. Po jego dograniu wzdłuż bramki piłkę do własnej siatki skierował Rafał Zembrowski. - Cieszę się z dobrego wejścia Pawła Szołtysa, który w bramkowej akcji zachował się bardzo dobrze. W tym momencie prowadziliśmy 1:0 i chcieliśmy zdobyć kolejną bramkę, by sytuacja była spokojniejsza - ocenił Brzęczek.
Po bramce dla GKS-u Katowice siedlczanie grali odważniej w ataku i odkryli się w defensywie, co wykorzystali gospodarze i mieli kilka okazji do podwyższenia wyniku. - W końcowych minutach było bardzo gorąco, rywale mogli pokusić się o bramkę wyrównującą, ale mieliśmy szczęście. Cieszę się, że wygraliśmy przed własną publicznością, to ważne dla nas trzy punkty - powiedział Brzęczek.
Spotkanie było ostre, sędzia pokazał aż dziesięć żółtych kartek. Katowiczanie otrzymali aż siedem, ale i tak po zakończeniu meczu byli w zdecydowanie lepszych nastrojach. W dodatku sprawili swojemu trenerowi wymarzony urodzinowy prezent. - W szatni w przerwie nic się nie działo, zachowaliśmy spokój. Cieszymy się z tego, że odnieśliśmy zwycięstwo, które nie przyszło łatwo. Była ciężka walka, twarde spotkanie, w którym było dużo spięć - zakończył trener GieKSy.