Sebastian Steblecki: Piękny gol i duży błąd. Bił się w piersi

Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT /  Sebastian Steblecki
Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Sebastian Steblecki

Sebastian Steblecki strzelił w Górniku pierwszego gola w tym roku i w ogóle w swoim zespole się wyróżniał. Po meczu z Legią Warszawa bił się również w piersi.

A to dlatego, jak sam zdradził, że przy pierwszym golu dla Legii zawinił właśnie on. - Pierwszą bramkę biorę na siebie, bo to ja miałem kryć Adama Hlouska. To był moment. Takie rzeczy nie mogą się zdarzyć. Gdyby nie ta bramka, to kto wie jakby potoczyła się druga połowa. Może Legia grałaby trochę nerwowo. A tak dałem im pozytywnego kopa i na drugą połowę wyszli z jeszcze większym impetem, a my się cofnęliśmy.

Do momentu wyrównania Górnik Zabrze konsekwentnie realizował jednak plan. A ten był taki, żeby dobrze się bronić i groźnie kontrować. - Momentami byliśmy szczelni, dobrze się broniliśmy. Było dużo agresywnej gry na styku, sami stworzyliśmy kilka groźnych sytuacji - mówił Sebastian Steblecki. - Razem z Jose Kantem mieliśmy rozbijać defensywę, kilka udanych wypadów udało się skonstruować.

On sam w 34. minucie wpadł w pole karne i huknął w poprzeczkę. Cztery minuty później wspólnie z Hiszpanem rozmontowali obronę Legii, a Steblecki tak przyłożył nogę, że piłka wylądowała w okienku bramki Arkadiusza Malarza. To był pierwszy gol Górnika w tym roku. Poprzedni padł dokładnie 414 minuty wcześniej.

- Nie ma co się czarować. Jest nad czym pracować. Znowu na przykład zdekoncentrowaliśmy się pod koniec pierwszej połowy i straciliśmy gola. Tak było też w Wielkich Derbach Śląska. Jest jednak wiara w lepsze jutro.

Na razie, po porażce 1:3 w Warszawie Górnik nadal jest ostatni.

Zobacz wideo: Polska prekursorka skoków: marzę o igrzyskach 2018

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (0)