Sympatycy Śląska Wrocław w tym sezonie przecierają oczy ze zdumienia. Zespół, który jeszcze niedawno święcił triumfy w polskiej lidze, zdobywał medal za medalem, dziś stoczył się na samo dno. Zielono-biało-czerwoni co prawda rzutem na taśmę wydostali się ze strefy spadkowej, ale przecież jeszcze nie tak dawno temu byli czerwoną latarnią ligi.
Dwukrotni mistrzowie Polski zawodzili od początku sezonu. Wtedy jeszcze gorsze wyniki przeplatali z lepszymi, dzięki czemu pozycja w tabeli Ekstraklasy była przyzwoita. Tadeusz Pawłowski zarzekał się, że jego podopieczni nie są w kryzysie oraz narzekał na krótki okres przygotowawczy spowodowany występami w europejskich pucharach. Z tych Śląsk jednak szybko odpadł.
12 września coś jednak zacięło się na dobre. Tego dnia wrocławianie pokonali 3:1 Jagiellonię Białystok, by... nie wygrać kolejnych jedenastu meczów z rzędu w Ekstraklasie. Zielono-biało-czerwoni punktowali tak słabo, że zsunęli się z 8. na 16. miejsce. Pawłowski chciał wyjść z kryzysu zmieniając zawodnikom pozycje - nie pomogło. Dokonano też zmian w sztabie szkoleniowym - to również nie przyniosło rezultatu. W końcu zasłużonego dla Śląska Pawłowskiego najpierw urlopowano, a później ostatecznie zwolniono. Jego miejsce zajął Romuald Szukiełowicz.
- Dla mnie trening piłkarzy w sezonie to jest trening w interwale - cały czas walka, walka z piłką, warunki meczowe. Nie ma tak, że sobie staniemy i będziemy grać pan do pana, pan do pana. Pan z panem walczy - zaznaczył trener na wstępie, ustalając niemal od razu formę współpracy z zawodnikami. Tych starał się poznać, robiąc im badania socjometryczne.
Pod jego wodzą Śląsk co prawda odpadł z rozgrywek Pucharu Polski (w ćwierćfinale wyeliminował go I-ligowy Zawisza Bydgoszcz), ale wygrał dwa ostatnie ligowe spotkania w roku i wydostał się ze strefy spadkowej. - Mamy wesołe święta, zakończyliśmy dobrze rok - podsumował trener. W tle cały czas tli się jednak konflikt piłkarzy z kibicami. Ci po jednym z meczów krzyczeli z trybun: - Biegać walczyć i się starać, a jak nie to w***ć.
EkstraKLASA: Flavio Paixao czy jednak młody Bartkowiak?
Śląsk szuka dziś osobowości i zawodników, którzy pociągną zespół. Wysokie umiejętności cechują choćby Flavio Paixao, ale on w wielu meczach nie przekonywał do siebie. To jednak na pewno zawodnik, który w odpowiedniej formie jest bardzo groźny. W końcu to piłkarz, który dla Śląska w 83 meczach strzelił 26 goli i miał 13 asyst.
We Wrocławiu dziś sporo mówi się jednak o Michale Bartkowiaku. Ten 18-latek co prawda w tym sezonie zagrał tylko w dziesięciu meczach Ekstraklasy, na boisku spędził 186 minut, ale uważany jest za jednego z najzdolniejszych młodych zawodników WKS-u.
Bartkowiak, chociaż nie miał pewnego miejsca w składzie, czego domagali się kibice zielono-biało-czerwonych, na boisku nie miał żadnych kompleksów i pokazywał się z bardzo dobrej strony. Nie brakowało mu także ambicji - w przeciwieństwie do niektórych jego starszych kolegów. Piłkarz często zmaga się jednak z problemami zdrowotnymi. - To bardzo ciekawy zawodnik, chłopak z charakterem. Ten poważny uraz nie zostawił w jego psychice żadnych problemów. Wchodzi, walczy. Trzeba mu dodać jeszcze pewności siebie. W piłkę grać na pewno potrafi - podsumował go Szukiełowicz.
EkstraKLAPA: Wielka smuta we Wrocławiu
Ostatnie ligowe spotkanie we Wrocławiu z trybun stadionu zbudowanego przed Euro 2012 oglądało zaledwie 4282 widzów. Tak fatalnej frekwencji na meczach Śląska jeszcze nie było. To jednak jeszcze nic. Na mecz ćwierćfinału Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz przyszło zaledwie 3234 widzów. Dla klubu z taką marką to prawdziwy dramat. Piłkarze ze stolicy Dolnego Śląska w tym sezonie na własnym stadionie rozegrali dziesięć meczów w Ekstraklasie. Z trybun obejrzało je 76 784 widzów, co daje średnią 7678 na jedno spotkanie.
Frekwencja na meczach Śląska Wrocław w Ekstraklasie w sezonie 2015/2016:
Mecz | Liczba widzów | Data |
---|---|---|
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa | 12 658 | 19 lipca 2015 |
Śląsk Wrocław - Termalica Bruk-Bet Nieciecza | 6963 | 2 sierpnia 2015 |
Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk | 7939 | 9 sierpnia 2015 |
Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała | 6742 | 22 sierpnia 2015 |
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok | 7419 | 12 września 2015 |
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice | 11 444 | 25 września 2015 |
Śląsk Wrocław - Korona Kielce | 5580 | 16 października 2015 |
Śląsk Wrocław - Lech Poznań | 8489 | 31 października |
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin | 5268 | 28 listopada |
Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna | 4282 | 11 grudnia |
7678 - tyle osób spokojnie zmieściłoby się na starym obiekcie Śląska przy ulicy Oporowskiej. Niecałe 3500 widzów zasiadających na trybunach liczącej ponad 40 tysięcy miejsc areny budzi natomiast bardzo przygnębiające skojarzenia.
Lider: Brak
Śląsk Wrocław nie ma lidera. - Brakuje takiej osoby na boisku, która wzięłaby ciężar gry na siebie i potrafiła jednym, dwoma zagraniami kompletnie odwrócić losy meczu lub też przytrzymała piłkę, nawet przewróciła się, gdy nam nie idzie, wywalczyła jeden, dwa stałe fragmenty gry - mówił WP SportoweFakty Dariusz Sztylka, wieloletni kapitan dwukrotnych mistrzów Polski, obecnie członek sztabu szkoleniowego. Co gorsza wydaje się, że Śląskowi brakuje też lidera w szatni. To już nie te czasy, gdy prym wiedli wspomniany Sztylka, ale też Przemysław Kaźmierczak czy Sebastian Mila.
- Rozmawiałem z chłopcami, żeby stali się osobowościami w tym zespole. Teraz muszą wyjść, wystawić klatę i powiedzieć, że my to poprowadzimy do sukcesu naszego zespołu - uważał Tadeusz Pawłowski. We Wrocławiu na razie trwa jednak wielkie poszukiwanie prawdziwego lidera, człowieka z charakterem. "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie..."
Cytat: Kibice Śląska Wrocław
- Śląsk to my, a nie wy.