Mecz w Łęcznej świetnie ułożył się dla Portowców. Już 3. minucie prowadzenie dał im Mateusz Lewandowski, a przed upływem kwadransa na 2:0 podwyższył Adam Frączczak. - Jechaliśmy bardzo daleko do Łęcznej i było też zmęczenie. Zaczęliśmy bardzo dobrze to spotkanie. Już pierwsza akcja dała nam prowadzenie. Mati Lewandowski bardzo ładnie wykończył akcję całego zespołu. Później również ładna bramka z rzutu wolnego - ocenia Czesław Michniewicz.
Dzięki korzystnemu wynikowi szczecińska drużyna mogła skupić się na defensywie. Goście pozwolili Górnikowi Łęczna na prowadzenie gry, lecz skutecznie rozbijali jego ataki i pognębili go jeszcze golem z rzutu karnego. - W przerwie nie było euforii, bo rozmawialiśmy o błędach. Popełniliśmy sporo niewymuszonych błędów, po których Górnik Łęczna nam zagrażał - zauważa trener Pogoni.
Pogoń Szczecin zainkasowała komplet punktów, choć w drugiej odsłonie gra toczyła się głównie na jej połowie i Górnik strzelił dwie bramki. Dzięki tej wygranej umocniła się w ścisłej czołówce. Portowcy obecnie plasują się na 4. miejscu w tabeli. - W drugiej połowie nie strzeliliśmy czwartej bramki, a były ku temu okazje. Zespół z Łęcznej ambitnie walczył i zrobiło się bardzo nerwowo. My trochę opadliśmy z sił, a rywale bardzo mocno pracowali. Żaden wynik nie jest bezpieczny, a dzisiaj o mały włos 3:0 nie byłoby bezpiecznym wynikiem. Wracamy zadowoleni z punktów, ale niezadowoleni z gry. Mogliśmy wiele akcji rozwiązać lepiej - kończy Michniewicz.
Paweł Patyra z Łęcznej