Primera Division: Barcelona ciągle się bawi! Trio napastników nie do zatrzymania

 / PAP/EPA/QUIQUE GARCIA
/ PAP/EPA/QUIQUE GARCIA

Kolejne przekonujące zwycięstwo osiągnęła FC Barcelona, która wygrała z Realem Sociedad 4:0. Wszystkie bramki padły po strzałach ofensywnego tercetu "MSN".

W tym artykule dowiesz się o:

Do spotkania na Camp Nou drużyny przystępowały w innych nastrojach. FC Barcelona po wielkim meczu z Realem Madryt utrzymała się na pozycji lidera, z kolei Real Sociedad zajmował miejsce w dolnej części tabeli, a niedawno z klubem musiał pożegnać się trener David Moyes.

Szkota zastąpił człowiek doskonale znany na Camp Nou - Eusebio Sacristan, który w stolicy Katalonii na przełomie lat 80. i 90. rozegrał ponad 200 spotkań. Co ciekawe, 51-latek był również następcą... Luisa Enrique. W 2011 roku po aktualnym opiekunie Barcy przejął bowiem rezerwy klubu, z którymi pracował przez 4 sezony.

Nowy trener Sociedad nie zdołał przełamać ponad 20-letniej niemocy Basków na Camp Nou. Na początku spotkania tym, który ratował gości był golkiper Geronimo Rulli. Argentyńczyk hiszpańskim kibicom dał się poznać na początku tego roku, kiedy Sociedad pokonało u siebie Barcę 1:0, a bramkarz był jednym z największych bohaterów. Sobotni mecz rozpoczął od dwóch udanych interwencji, a przy strzale z główki Andresa Iniesty uratował go słupek. Później był już jednak bezradny.

Po dwóch zagraniach z prawej flanki Daniego Alvesa do siatki trafiali bowiem niezawodni Neymar i Luis Suarez. Przedniej urody była bramka Urugwajczyka, który huknął wolejem z powietrza, prawie kopiując swój strzał z ostatniego meczu z Romą. Duet napastników podwyższył swój świetny dorobek, ale gole były również ważne dla podającego prawego defensora. Brazylijczyk był często krytykowany w tym sezonie, a premierową asystę zaliczył dopiero w ostatnim meczu Ligi Mistrzów. W sobotę celownik miał już poprawnie ustawiony i dopisał do swojego dorobku dwa skuteczne ostatnie zagrania.

Na Camp Nou grał również trzeci najskuteczniejszy gracz tego sezonu, Imanol Agirretxe. Wysoki Bask, podobnie jak cała ekipa Sociedad, nie stwarzał jednak zagrożenia pod bramką swojego byłego klubowego kolegi - Claudio Bravo. Chilijczyk czyste konto zachował do ostatniego gwizdka i ma na koncie już 4. mecze z rzędu bez puszczonego gola.

Trzeci gol dla Barcy padł tuż po zmianie stron, a już po raz 14. w tym sezonie na listę strzelców wpisał się aktualny lider klasyfikacji goleadorów - Neymar. Bramka nie powinna zostać jednak uznana, ponieważ asystujący Jeremy Mathieu w momencie podania Iniesty był na spalonym.

Swojego gola szukał również Lionel Messi, który w samej końcówce meczu trafił w poprzeczkę. Argentyńczyk ostatecznie wpisał się na listę strzelców w doliczonym czasie gry, a jego gol był odpowiednim podsumowaniem meczu. Z lewej flanki ruszył Neymar, zagrał z klepki z Suarezem, a już w polu karnym zagrał na długi słupek do niepilnowanego Messiego. 4:0 i kolejne pewne zwycięstwo Barcy w pięknym stylu.

Trwa piękna seria "Dumy Katalonii", a także ofensywnego tercetu "MSN", który w samej lidze zdobył 30 z 33 goli całej drużyny!

FC Barcelona - Real Sociedad 4:0 (2:0)
1:0 - Neymar 22'
2:0 - Luis Suarez 41'
3:0 - Neymar 53'
4:0 - Lionel Messi 90+1'

Składy:

FC Barcelona: Claudio Bravo - Dani Alves (62' Adriano Correia), Gerard Pique, Javier Mascherano (69' Marc Bartra), Jeremy Mathieu (66' Jordi Alba) - Ivan Rakitić, Sergio Busquets, Andres Iniesta - Lionel Messi, Luis Suarez, Neymar.

Real Sociedad: Geronimo Rulli - Aritz Elustondo, Inigo Martinez, Mikel Gonzalez, Yuri Berchiche - Xabi Prieto, Ruben Pardo, Esteban Granero - Carlos Vela (81' Bruma), Imanol Agirretxe (73' Litri), Sergio Canales (58' Mikel Oiarzabal).

Żółte kartki: Yuri Berchiche, Esteban Granero, Sergio Canales, Ruben Pardo, Aritz Elustondo (Real Sociedad).

Sędzia: Iglesias Villanueva.

[multitable table=628 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (2)
avatar
AntyFarsa
28.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
6
Odpowiedz
zenujacy klubik nurkowy! w dodatku z oszustem podatkowym, pod ktorego posterek brandzluje sie niejaki stanowski (mylnie nazywany przez niektorych dziennikarzem) !! 
avatar
Draumr
28.11.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Muszę zmartwić Pana Redaktora, ale Mathieu nie był na spalonym w momencie przyjęcia piłki. Też tak myślałem, ale powtórki wykluczyły taką ewentualność.