- Chciałbym zdobyć tytuł z Romą i mam nadzieję, że Arsenal też wygra Premier League. W piłce nożnej w ciągu dziewięciu miesięcy wszystko może się wydarzyć. Nie wiem, co będzie po zakończeniu sezonu. Arsenal jest dla mnie jak rodzina. Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że będę grał w Romie, nie uwierzyłbym mu, ale taki jest futbol. Muszę przyznać, że jeśli Kanonierzy będą chcieli, żebym wrócił, powiem "tak" - stwierdził Wojciech Szczęsny.
Jego słowa odbiły się we Włoszech szerokim echem, a kibice Romy nie byli zadowoleni z postawy bramkarza reprezentacji Polski. We wtorek Szczęsny zjawił się na konferencji prasowej przed środowym meczem 4. kolejki Ligi Mistrzów z Bayerem Leverkusen i zabrał głos w sprawie swojej niefortunnej wypowiedzi.
- Chciałbym być właściwie zrozumianym: mam ważny kontrakt z Arsenalem, więc jeśli klub chciałby, żebym wrócił, to musiałbym wrócić. Tak jak mówiłem, jestem bardzo szczęśliwy w Romie i daję z siebie wszystko dla tego klubu - zapewnił Szczęsny.
Zapytany o to, jak żyje mu się w stolicy Italii, odpowiedział: - Miasto jest piękne, pogoda jest świetna i jestem szczęśliwy. Gra dla tego klubu to dla mnie wielki zaszczyt. Jedyne, co mogę zrobić, to każdego dnia odwdzięczać się trenerowi za zaufanie.
Przed dwoma tygodniami w Leverkusen padł remis 4:4, a dwie bramki dla Aptekarzy zdobył Javier Hernandez. - To świetny napastnik. Grał w tak wielkich klubach jak Manchester United czy Real Madryt. W meczu w Niemczech zdobył dwie bramki i zrobimy wszystko, by teraz to się nie powtórzyło - zapowiedział Szczęsny.