- Chcę wrócić do dawnej dyspozycji, to mnie najbardziej motywuje do pracy. Przedłużyłem z Wartą umowę o pół roku. Mam ambicję, by grać wyżej niż w pierwszej lidze. Wszystko robię w tym kierunku - powiedział Marcin Klatt w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Młody napastnik ma prywatnego trenera - Leszka Chybiaka. Pracował z nim nawet w czasie, gdy większość zawodników przebywała na zimowych urlopach. - Codziennie zaczynałem treningi o godz. 8 lub 9 rano. Po południu były jeszcze gierki z kolegami: w piłkę, tenisa, squash, takie uzupełniające zajęcia. Miałem urlop, ale chciałem w tym czasie poprawić dynamikę i szybkość. Na pewno nie przespałem zimy.
Wszystkie indywidualne zajęcia Klatta są uzgodnione z opiekunem Warty, Bogusławem Baniakiem. - Ten trener na pewno nie nauczy go strzelać bramek, ale pomoże mu psychicznie. Marcin wie, że po takich zajęciach stać go na więcej. Leszek to specjalista od odbudowy psychiki i motoryki. Ma praktykę w paru klubach, jest na bieżąco z fachową literaturą. Zastanawiam się nawet, czy nie pomógłby innym piłkarzom Warty. Na badaniach, które przechodzili niedawno wszyscy zawodnicy, Marcin miał jedne z najlepszych wyników - stwierdził na łamach Gazety Wyborczej szkoleniowiec Zielonych.
Jak na razie Klatt prezentuje się bardzo dobrze. W niedzielę był królem strzelców halowego turnieju Szamotuły Cup 2009 (zdobył pięć bramek) i otrzymał statuetkę dla najlepszego zawodnika imprezy.
Wiosną niezwykle istotna będzie postawa 24-letniego gracza w I lidze. Klatt to w zasadzie jedyny nominalny napastnik Zielonych. Działacze klubu z Drogi Dębińskiej sondują wprawdzie możliwość pozyskania Daniela Onyekachi, który występował ostatnio w GKS Katowice, ale nie wiadomo, czy poznaniaków będzie stać na jego zatrudnienie.