Pogoń Szczecin w pierwszej połowie zdominowała rywali i po 45 minutach zasłużenie prowadziła 2:0. Szczecinianie bezlitośnie wykorzystywali błędy defensywy Podbeskidzia Bielsko-Biała. Jednak po przerwie to Górale przejęli inicjatywę i w ciągu 10 minut doprowadzili do wyrównania. W 60. minucie gola na wagę zwycięstwa dla Pogoni zdobył Patryk Małecki, ale Portowcy do ostatniego gwizdka musieli drżeć o zdobycie trzech punktów.
[ad=rectangle]
- Obawiałem się tego spotkania, graliśmy nieźle w ostatnich spotkaniach, ale nie potrafiliśmy strzelić tylu bramek, by wygrać. Zdobyliśmy w Bielsku-Białej trzy gole i mało brakło, by to też było za mało do zwycięstwa. Pracowaliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie, stwarzaliśmy sobie sytuacje, wiedzieliśmy jak chcemy grać, strzeliliśmy dwie ładne bramki. Zabrakło jednak pójścia za ciosem, zdobycia trzeciego gola, który uspokoiłby mecz i odebrał chęci Góralom. W pięć minut straciliśmy wszystko na co zapracowaliśmy w pierwszej połowie. Zrobiło się nerwowo, ale na szczęście Patryk Małecki znalazł drogę na bramkę - powiedział Czesław Michniewicz.
Mimo że obie drużyny w tym sezonie prezentują odmienną formę, to szkoleniowiec Pogoni obawiał się spotkania w Bielsku-Białej. - Przestrzegałem chłopaków, że przyjechaliśmy do zespołu, który ma góralski charakter i na pewno się nie poddadzą, żeby uważać w tych pierwszych minutach. W drugiej połowie 5 minut później wyszliśmy z szatni i zaczęły się nerwy. W końcówce bałem się, że mi serce stanie - przyznał Michniewicz. - Żona naszego prezesa uważa, że trener powinien być zawsze elegancki, założyłem nawet krawat i to był błąd, bo przez niego bym się udusił - dodał z uśmiechem na ustach szkoleniowiec Pogoni.
W meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała piłkarze szczecińskiego zespołu oddali 15 strzałów na bramkę, z czego 8 było celnych. Było to jedno z założeń taktycznych na to spotkanie i w związku z tym trener zdecydował się na odwrócenie pozycji skrzydłowym. - Brakuje nam strzałów, w meczu z Podbeskidziem wielu zawodników strzelało, między innymi ci zawodnicy z odwróconymi pozycjami. Wprawdzie Zwoliński nie strzelił bramki, ale inni je zdobyli. Stąd też taki pomysł, to było pod kątem Podbeskidzia - zdradził Michniewicz.
Kolejne spotkanie szczecinianie rozegrają już w piątek, a ich rywalem będzie Wisła Kraków. Na regenerację Pogoń będzie miała o dzień mniej niż rywale, którzy w dodatku mecz 5. kolejki rozegrali u siebie. - Wygraliśmy trudne spotkanie, przed nami długa podróż, czeka nas co najmniej 9 godzin w autobusie. Kolejny mecz gramy już w piątek. Żałuję bardzo, że Ekstraklasa nie bierze takich rzeczy pod uwagę, że jeżeli my gramy w poniedziałek w Bielsku, to jest dla nas najdłuższy wyjazd i organizuje kolejny mecz w piątek. Ekstraklasa jest dla nas i takie rzeczy też powinna brać pod uwagę, można było ten mecz przełożyć na sobotę i niedzielę i byłoby wszystko ok - przyznał trener Portowców.