Semir Stilić praktycznie pożegnał się z Wisłą. "Oferta jak na walkę o piąte miejsce"

- Przez półtora roku wykonałem tu dobrą pracę, a kto nie był zadowolony, to jego sprawa. Ja będę dobrze wspominał pobyt w Wiśle - mówi [tag=2795]Semir Stilić[/tag], który praktycznie pożegnał się z Białą Gwiazdą.

W środowym meczu 36. kolejki T-ME ze Śląskiem Wrocław trener Kazimierz Moskal niespodziewanie znów posadził Semira Stilicia na ławce rezerwowych i wprowadził go do gry tylko na ostatnie 30 minut. Gdy Bośniak wchodził na boisko, przywitała go porcja gwizdów i przy takim samym akompaniamencie schodził do szatni po końcowym gwizdku.
[ad=rectangle]

Kontrakt Bośniaka z Biała Gwiazdą wygasa z końcem sezonu i już wszystko wskazuje na to, że nie zostanie przedłużony. Po środowym meczu 28-latek rozmawiał z dziennikarzami tak, jakby to była jego mowa pożegnalna.

- Trochę mnie zdziwiło, że usłyszałem gwizdy, kiedy wchodziłem na boisko. Nawet nie wiem, jak to komentować. Przez półtora roku wykonałem tu dobrą pracę, ale kto nie był ze mnie zadowolony, to jego sprawa. Wydaje mi się, że jeśli spojrzeć na całość mojego pobytu w Wiśle, to był pozytywny. Jestem zadowolony z pobytu w Wiśle - mówi Stilić.

Prezes 13-krotnych mistrzów Polski Robert Gaszyński w styczniu zapowiedział, że sprawa przedłużenia kontraktu z Bośniakiem wyjaśni się do startu rundy wiosennej, by "zawodnik mógł się skupić jedynie na grze". Tymczasem rozmowy trwały równe pół roku, a ostatnie negocjacje odbyły się jeszcze we wtorek, dzień przed meczem ze Śląskiem. Oczywiście do zbliżenia stanowisk nie doszło.

- Jeśli taki klub, jak Wisła, chce walczyć o najwyższe cele, musi ściągać dobrych piłkarzy, a z taką polityką, z jaką teraz klub wychodzi... Nikt nie patrzy tylko na pieniądze, ale dużo rzeczy jest do poprawiania. Nie wiem, czy jest taki klub, w którym kończą się kontrakty siedmiu, czy ośmiu piłkarzom, a prawie do końca nic nie wiadomo. By Wisła osiągnęła dobry wynik, poukładać się musi dużo rzeczy - mówi Stilić.

Trener Kazimierz Moskal stwierdził, że odstawił Bośniaka od "11" ze względu na to, że ten przez sprawy z kontraktem nie może w pełni skupić się na grze. Stilić na takie tłumaczenia tylko się uśmiecha: - Sadzając mnie na ławce, trener pokazał, że coś jest nie tak. Nie rozumiałem tej decyzji. Wiem, że nie jestem w życiowej formie, ale były w Wiśle naprawdę ciężkie sytuacje, w których udawało nam się osiągnąć dobre wyniki. Nie trafił do pustej bramki? Strzelam dziewięć na dziesięć takich sytuacji, ale po prostu nie trafiłem. Jak teraz ktoś wchodzi do mojej głowy i mówi, że nie jestem skoncentrowany przez sprawę kontraktu, to powiem, że połowie drużyny kończą się umowy i trzeba patrzeć realnie na całą drużynę. Spójrzmy, jak zagraliśmy w ostatnich kolejkach...

Każde kolejne zdanie wypowiadane przez Stilicia po środowym meczu utwierdzało w przekonaniu, że to jego ostatni wywiad w katakumbach stadionu przy Reymonta 22. - Nawet nie wiem, co powiedzieć... Ja naprawdę dobrze się czuję w Wiśle i chciałbym tu zostać. W takim klubie z takimi kibicami w takim mieście chce się grać. Nie można teraz zrzucać na mnie, że ja nie chcę zostać w Wiśle. Półtora roku temu mogłem podpisać kontrakt na pięć lat, a mogłem na pół roku i to nie jest moja wina. Ktoś podpisuje ze mną kontrakt, a potem nie potrafi się ze mną dogadać i to nie tylko ze mną, bo negocjuje jeszcze kilku piłkarzy. Dobrze będę wspominał Wisłę, bo przez te półtora roku było wiele fajnych momentów.

Stilić nie zamknął jeszcze ostatecznie rozmów z Biała Gwiazdą, ale nie spodziewa się, by znalazły one szczęśliwy finał i nie przyjmie propozycji klubu: - Jest otwarta oferta ze strony Wisły, ale to jest taka oferta, jakby klub chciał walczyć tylko o piątej miejsce... Z Darkiem Dudką było podobnie, z innym piłkarzem w ogóle o umowie nie rozmawiają... Ja i Darek to podstawowi piłkarze, a klub chce niby walczyć o najwyższe cele. To sorry: albo chce, albo nie. Gdzie zagram? Mówi się o Legii? Różnych rzeczy słucham... Nie komentuję tego. Nie podpisałem jeszcze kontraktu z innym klubem.

Semir Stilić jest zawodnikiem Wisły Kraków od stycznia 2014 roku. Trafił na Reymonta 22 na zasadzie wolnego transferu po tym, jak rozstał się z Gaziantepsporem. 28-latek znalazł się w Białej Gwieździe głównie za sprawą Franciszka Smudy, którego ten ściągał w 2008 roku do Lecha Poznań. Przez półtora roku rozegrał dla Wisły 51 meczów, w których zdobył 18 bramek i zaliczył 17 asyst. W tym czasie nie było przy Reymonta 22 efektywniejszego gracza.

#dziejesiewsporcie: Fantastyczna interwencja Cecha

Źródło: sport.wp.pl

Źródło artykułu: