Rafał Janicki pojechał na ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski. Nie zagrał ani z Gruzją, ani ze Szwajcarią. - Na pewno wrażenia mam pozytywne. Kadra to inny szczebel i impuls do dalszej pracy, by w niej się utrzymać na dłużej. Debiut w reprezentacji to spełnienie moich marzeń. Mam swoje przemyślenia i wnioski, które chcę wdrożyć - powiedział obrońca biało-zielonych.
[ad=rectangle]
Co ciekawe w tygodniu poprzedzającym mecz z Jagiellonią Białystok, piłkarz Lechii Gdańsk największy kontakt miał z piłkarzem z Podlasia. - Mieszkałem w pokoju z moim najbliższym przeciwnikiem, Maćkiem Gajosem. Rozmawiałem z trenerem i przed kolejnym zgrupowaniem w marcu będzie obserwował wszystkich, w tym mnie. Jak będę grał i utrzymywał odpowiedni poziom, to mogę dostać kolejne powołanie. Wszyscy dobrze mnie przyjęli i nie czułem się odosobniony, a tak jakbym był któryś raz na kadrze - zauważył Rafał Janicki.
Obrona biało-czerwonych w meczu ze Szwajcarią nie zebrała najlepszych not. Czy Janicki spodziewał się, że wyjdzie choć na chwilę w meczu towarzyskim? - Taka gra wyszła w trakcie meczu. Przed nim wiedziałem już jakie będą zmiany. Treningi to wskazywały i nie spodziewałem się, że wystąpię. Wyciągnąłem jednak dużo wniosków oglądając Kamila Glika. Jak się uczyć, to od najlepszych - ocenił młody piłkarz.
W niedzielę Lechia zagra z drużyną, którą prowadzi Michał Probierz. - Dużo się od niego nauczyłem i jestem mu wdzięczny. Na początku co prawda u niego nie grałem, ale jak wskoczyłem do jedenastki, to nie oddałem miejsca. Czasem napisze mi SMS-a. Przykładowo pogratulował mi powołania na kadrę. To tyle, jeśli chodzi o nasze kontakty - przyznał Rafał Janicki, który nie myśli o odejściu z gdańskiego klubu. - Mam jeszcze półtorej roku kontraktu i na nic się nie nastawiam. Żadnych rozmów nie było. Dla mnie to bardzo długi czas i nie skupiam się na kwestii przedłużenia kontraktu, czy transferu - zakończył.