Pierwszy kwadrans sobotniego starcia gliwiczan z Cracovią należał do gości z Krakowa. Wszystko jednak obróciło się o 180 stopni, gdy gola zdobył Bartosz Szeliga. - Wydaje mi się, że w pierwszych minutach stanęliśmy i nie mogliśmy ruszyć. Jednak pierwsza bramka troszkę nas rozluźniła i później poszło z górki. Do tego wygraliśmy ostatnie dwa mecze, więc szczęście nam teraz sprzyja i to widać. Wcześniej, jak choćby w mecz z Ruchem, mieliśmy dziesięć sytuacji i nic nie wpadło, a chorzowianie mieli jedną i strzelili bramkę - powiedział Kornel Osyra, obrońca Piasta Gliwice.
[ad=rectangle]
Gospodarze słabo weszli nie tylko w pierwszą połowę. Podobnie było w drugiej. Najpierw Mateusz Żytko wykorzystał rzut karny, a po chwili Deniss Rakels był bliski trafienia na 2:3. - Najgorsze jest to, że w szatni sobie mówiliśmy, żeby nie odpuścić i walczyć do końca. A myślę, że jednak trochę odpuściliśmy... I to było widać, bo Cracovia doszła do kilku sytuacji pod naszą bramką - kręcił głową defensor. - Wydaje mi się, że rywal wykorzystał kontakt i karny dla Cracovii był zasłużony. Będziemy na pewno analizować tą sytuację, aby w przyszłości nie dopuszczać do takich zdarzeń - dodał.
Mimo wszystko podopieczni Angela Pereza Garcii w pierwszych 45 minutach zaaplikowali Cracovii trzy gole, nie tracąc przy tym żadnego. - Pierwsza połówka była dobra w naszym wykonaniu. Jeszcze takiego meczu nie graliśmy, bo umieliśmy utrzymać się przy piłce i to nie w obronie, gdzie można wymieniać podania między sobą. Potrafiliśmy przenieść to na połowę przeciwnika i tam szybkim przemieszczaniem piłki zdobywać gole - skomentował 21-latek.
Zespół z Okrzei rzadko tak naciera na rywala, jak miało to w przypadku pojedynku z krakowianami. Z czego się to wzięło? - Trener mówił nam, że skoro gramy u siebie, to czas pokazać naszym sympatykom, że potrafimy grać, atakować i strzelać bramki. Wiadomo, że na wyjazdach nasza taktyka jest prosta, czyli nastawić się na kontry i je wykorzystać. W Gliwicach musimy prowadzić grę, bo przecież jesteśmy dla kibiców i musimy im sprawiać frajdę. Myślę, że z Cracovią to zrobiliśmy - cieszył się były piłkarz KGHM Zagłębia Lubin.
21-letni zawodnik powoli wyrasta na lidera defensywy Piasta, mimo tego, że obok siebie ma... 32-letniego Csabę Horvatha, 33-letniego Adriana Klepczyńskiego, 31-letniego Piotra Brożka, a w bramce stoi... 35-letni Alberto Cifuentes czy wobec kontuzji Hiszpana 33-letni Jakub Szmatuła. - Mam obok siebie trzech doświadczonych kolegów i do tego jeszcze bramkarza. Tylko się cieszyć, że na razie jest dobrze, ale nie ma co zapeszać. Trzeba być przekornym, bo nauczyłem się tego w poprzednim sezonie, że nie można się za bardzo podniecać. Popełni się jeden błąd i może on wszystko zniweczyć, a wszyscy będą na mnie psy wieszać - zakończył Kornel Osyra.
[event_poll=28270]