- Czy zwycięstwo w tym meczu było w zasięgu? Jasne, że tak. Bo co zagrał Piast? Pięć razy kopnęli piłkę do przodu i tyle. To była cała ich filozofia gry. Trener nas na to uczulał, że będą czyhać na nasze błędy. Tylko tym mogli nas zaskoczyć, że raz czy dwa kopną do przodu dłuższa piłkę i to im dało zwycięską bramkę - wścieka się Łukasz Madej, pomocnik Górnika Zabrze.
Piłkarze zabrzańskiej drużyny po meczu długo pluli sobie w brody. - Piast przed tym meczem nie miał przed nami żadnych tajemnic. Wiedzieliśmy jaki graja futbol, które ich ogniwa są najsilniejsze i najsłabsze i czym mogą próbować nas zaskoczyć. Trener nam to dokładnie wyłożył, a my najwidoczniej nie wzięliśmy sobie tego do serca, a jak wzięliśmy, to nie umieliśmy tej wiedzy w praktyce wykorzystać - kręci głową z niedowierzaniem doświadczony zawodnik Trójkolorowych.
[ad=rectangle]
Piast Gliwice przy Roosevelta zagrał bardzo defensywnie, nastawiając się na grę z kontrataku. - Wiedzieliśmy, że przeciwnik tak będzie grał, bo to jest ich taktyka. Statystyki nie pozostawiają wątpliwości kto był lepszy. Mieliśmy zdecydowanie więcej posiadania piłki, dośrodkowań czy strzałów, ale w tej najważniejszej statystyce - bramkowej - Piastowi ulegliśmy. Wynik zawsze decyduje o tym jak występ jest odbierany. A my przegraliśmy na własne życzenie - bezradnie rozkłada ręce Madej.
- Można powiedzieć, że zagraliśmy słabo, choć ja się z tym nie zgodzę. Mieliśmy już w końcówce pierwszej połowy zdecydowaną przewagę, a w drugiej to już była nasza totalna dominacja. Wszystko przemawiało za tym, że to my strzelimy bramkę, a mimo wszystko bramkę straciliśmy. Taka jest piłka nożna i musimy to zostawić za sobą, by walczyć o zwycięstwo w następnym spotkaniu - wskazuje pomocnik śląskiej drużyny.
Najwięcej pretensji zawodnicy z Zabrza mieli do siebie o skuteczność. - Mieliśmy dużo lepsze okazje strzeleckie od Piasta, ale ich nie wykorzystaliśmy. Brakło nam wykończenia, trochę też szczęścia. Ja sam mogłem w pierwszym kwadransie drugiej połowy trafić dwa razy i byłoby po meczu. Zachowałem się źle, mogłem zagrać inaczej i czuję się współwinnym tej porażki. Musimy teraz tę sportową złość wykrzesać w sobie na meczu z Podbeskidziem, by tam zdobyć punkty - zapowiada 32-latek.
Górnik - po dwóch porażkach w T-Mobile Ekstraklasie z rzędu - do Bielska-Białej pojedzie z nożem na gardle. - Podbeskidzie jest trudnym rywalem, ale zawsze kluczem do zwycięstwa jest dobra gra. Będziemy musieli podejść do tego meczu z odpowiednim nastawieniem wolicjonalnym, by potem udowodnić swoją wyższość piłkarską. Jest to jednak bardzo trudny teren i nie będzie to dla nas łatwe spotkanie, ale musimy tam wygrać - podkreśla gracz 14-krotnych mistrzów Polski.