Piłkarze I-ligowej Miedzi Legnica, którzy mają aspiracje sięgające awansu do T-Mobile Ekstraklasy, słabo rozpoczęli sezon. Miedzianka po 3. kolejkach ma na swoim koncie jedno zwycięstwo i dwie porażki. - Nie będę ukrywał, że jeżeli chodzi o inaugurację rozgrywek, to ona w naszym wykonaniu jest słaba. To trzeba sobie powiedzieć prosto z mostu bez owijania w bawełnę. Jeżeli na trzy spotkania czyli na dziewięć do wywalczenia punktów my zdobywamy trzy, to nie można mówić, że inauguracja jest dobra w naszym wykonaniu. Jeżeli gramy troszeczkę bojaźliwie w Grudziądzu, a w Ząbkach praktycznie w ogóle jesteśmy nie do poznania jeżeli chodzi o zespół, który wcześniej na swoim stadionie grał niezłe spotkanie z GKS-em Katowice, to też nie można mówić, że ta inauguracja jest udana. Wszystko ma jednak swoje minusy i plusy - mówi Wojciech Stawowy.
[ad=rectangle]
Opiekun legniczan dostrzega jednak pozytywne aspekty w swoim zespole. - Plusem jest to, że dzięki temu, że inauguracja wygląda tak, a nie inaczej, ja dowiaduję się o wielu takich sprawach, które dla mnie są bardzo istotne jako dla szkoleniowca. Gdybym się o nich dowiadywał, czy gdyby one wychodziły na światło dzienne na przykład na trzy, cztery kolejki przed końcem sezonu, to wtedy na pewno byłoby to niebezpieczne. Oczywiście nie jest to nic strasznego tylko jest to kwestia poznania drużyny, kwestia pewnych rzeczy, który w drużynie się dzieją w momencie, kiedy się ten zespół buduje, kształtuje i to od strony nie tylko taktycznej, ale i mentalnej. Dlatego cieszę się z tego powodu, bo wiem, że wszystko można zmieniać, wszystko można naprawiać i iść we właściwym kierunku. Pomimo słabego początku absolutnie nie straciłem wiary w drużynę, w to co tutaj robimy. Wierzę w tych chłopaków bardzo mocno. Wiem jak bardzo im zależy, wiem jak mocno się angażują w pracę. To, że zdarzają się błędy, pewne niedociągnięcia w naszej grze, postawie, to jest tylko i wyłącznie podyktowane kwestią taką, że pewnych rzeczy się uczymy. Tutaj nikt absolutnie nie ma złej woli, nikt nie chodzi z głową w chmurach, ani po porażce z Dolcanem nikt nie ma głowy spuszczonej w dół - zaznacza.
Sam Wojciech Stawowy zdaje sobie sprawę w jakim celu został sprowadzony do Legnicy. - Sytuacje takie, gdzie kreuje się pewne postawy, wyroki, też są dla mnie rzeczą drugorzędną. Jeżeli ktoś po trzech meczach stwierdza, że Miedź Legnica nie ma szans, że się nie będzie liczyć, to ja współczuję takim ludziom. Gdyby z kolei po trzech zwycięstwach ktoś twierdził, że jesteśmy murowanym kandydatem do awansu, to też takim ludziom współczuję. Liga ma to do siebie, że jest bardzo długa, że tych meczów do rozegrania jest bardzo wiele. My stajemy przed kolejnym wyzwaniem i każde następne spotkanie to jest ogromna szansa, żeby zmieniać sytuację na lepszą. Jestem głęboko przekonany o tym, że Miedź Legnica to będzie zespół ścisłej czołówki jeżeli chodzi o I ligę. Nigdy nie składałem i nie będę składał żadnych deklaracji, chociaż mam tego świadomość po co do Miedzi Legnica przyszedłem, po co mnie tutaj zatrudniono. Też nie jest mi z tym dobrze, że te pierwsze mecze to są takie spotkania grane w typową kratkę - komentuje szkoleniowiec.
W najbliższej kolejce legniczanie rywalizować będą z Sandecją Nowy Sącz, która w tabeli plasuje się na piątej pozycji. - Podchodzimy do najbliższego meczu z dużym optymizmem, z ogromnym szacunkiem dla rywala, jak do każdego rywala w tej lidze. Sandecja jest zespołem groźnym, który ostatnio punktuje. Jest to drużyna, która chce dobrze grać w I lidze i na pewno przyjedzie z nami walczyć - podsumowuje Wojciech Stawowy.