Gorąco po meczu Łęcznej z Koroną

To będzie mecz na szczycie. Widzew i Korona nie uniknęły degradacji, teraz walczą o jak najszybszy powrót do Ekstraklasy. W kieleckim środowisku wciąż wiele mówi się jednak o poprzednim pojedynku Korony. Nie tylko o dwóch golach straconych po "jedenastkach", ale i o czerwonej kartce dla Hernaniego.

Fora internetowe aż wrą. - My przestaliśmy kupować, Górnik nie - można było przeczytać tego typu lub inne podobne komentarze zaraz po meczu. Sympatycy Korony są oburzeni postawą sędziego Marcina Słupińskiego i jego dwóch asystentów. List otwarty do mediów postanowił wysłać Krzysztof Oleszek – wieloletni kibic kieleckiej drużyny, stały bywalec nie tylko Areny Kielc, ale i stadionów w innych miastach, w których Korona rozgrywa swoje mecze.

Pisze w nim: znów ktoś stara się pokazać Koronie jej miejsce w szeregu. Odszedł sponsor, klub miał popaść w ruinę. O mały włos taki scenariusz mógł się ziścić. Tymczasem Korona po czasach zawirowań związanych ze słuszną karą - mimo wielu przeciwności losu - odbudowała się. Z ostatniego miejsca w tabeli, powoli lecz konsekwentnie, pnie się w górę ligowej stawki. I tu zaczyna się nowy koszmar klubu i jego kibiców. No bo jeśli PZPN na mecz Korony z Górnikiem Łęczna wyznacza trójkę sędziowską z Łodzi, kiedy wiadomo, że 3 dni po meczu z Górnikiem, Korona gra o fotel lidera z.... Widzewem, to znaczy, że albo działacze są skrajnie nieodpowiedzialni, albo że coś tu nie gra.

Oleszek w swoim liście nie stawia jednoznacznych zarzutów, bo nie ma klarownych dowodów. W rozmowie telefonicznej mówi: mogę co najwyżej kierować się pewnymi przypuszczeniami, które mają przecież swoje podstawy. Nie oskarżam nikogo o korupcję. Powiem więcej - sędziowie wcale nie musieli być przekupieni. Ale pochodzą z Łodzi, są związani z tym miastem, więc podczas prowadzenia zawodów mogli zupełnie mimowolnie podejmować subiektywne decyzje - uzasadnia.

W piątkowe popołudnie kielczanie byli bardzo bliscy zdobycia trzech punktów w Łęcznej. W 27 minucie spotkania gola na 1:0 strzelił Ernest Konon, a trzy minuty po rozpoczęciu drugiej połowy wynik podwyższył Paweł Sobolewski. Kielczanie kontrolowali przebieg spotkania, ale w 54 minucie zaczęło się dla nich wszystko to, o czym dziś chcieliby zapomnieć. Za faul we własnym polu karnym z boiska wyleciał Hernani, a za wykonanie "jedenastki” zabrał się Jakub Grzegorzewski. Bramkarz Korony, Radosław Cierzniak obronił uderzenie, ale arbiter główny nakazał powtórzenie rzutu karnego (jego zdaniem piłkarze zbyt szybko wbiegli w pole karne). Tym razem atakujący Górnika już się nie pomylił.

W 83 minucie Marcin Słupiński znów zdecydował wskazać na "wapno". Zauważył w obrębie szesnastu metrów zagranie ręką Cezarego Wilka, które ostatecznie odebrało Koronie nadzieję na zwycięstwo w tym spotkaniu. Kat Grzegorzewski po raz drugi umieścił piłkę w siatce, a spotkanie zakończyło się remisem 2:2.

Całość listu otwartego do mediów Krzysztofa Oleszka można przeczytać na jego prywatnym blogu.

Komentarze (0)