Klub Kamila Glika zbroi się przed LE, znany Włoch i gracz Atletico nabytkami

Torino FC straciło Ciro Immobile, ale pozyskało już kilku obiecujących zawodników, którzy mogą okazać się istotnym wzmocnieniem składu drużyny Giampiero Ventury.

Torino FC nie próżnuje na rynku, chociaż okres transferowy dopiero co się rozpoczął. Działacze klubu ze stolicy Piemontu liczą, że zespół zgra się przed rozpoczęciem zmagań w eliminacjach Ligi Europejskiej (począwszy od 31 lipca).

Turyńczycy z myślą o sezonie 2014/2015 pozyskali już stopera Pontusa Janssona (wolny transfer z Malmoe FF), uzdolnionego skrzydłowego Juana Sancheza Mino (za 3,2 mln euro z Boca Juniors), mogącego występować w ataku Kolumbijczyka Josefa Martineza (za 3 mln euro z Young Boys Berno), środkowego pomocnika Marco Benassiego (za 1,2 mln euro z Interu Mediolan) oraz doświadczonego bocznego defensora Cristiana Molinaro (wolny transfer z FC Parmy). W ich ślady w ostatnich dniach poszli Antonio Nocerino oraz Ruben Perez.
[ad=rectangle]
Nocerino, uczestnik Euro 2012 wraz z reprezentacją Włoch, został przez 7. zespół minionego sezonu Serie A wypożyczony z AC Milan. Wszechstronny pomocnik rundę wiosenną minionych rozgrywek spędził w West Ham United. Z kolei Pereza wypożyczono z Atletico Madryt. 25-letni piłkarz środka pola w sezonie 2013/2014 regularnie występował w Elche CF, a wcześniej z powodzeniem grał w Betisie Sewilla.

Na siedmiu wzmocnieniach Torino z pewnością się nie skończy (działacze poważnie interesują się m.in. Stefano Okaką z Sampdorii). Jeśli chodzi o ofensywę, wiele zależy od tego, czy w ekipie uda się zatrzymać największą gwiazdę - Alessio Cerciego, którym interesuje się m.in. AS Roma.

Co z pewnością cieszy kibiców, działacze wykupili już partnera Kamila Glika z linii obrony Nikolę Maksimovicia i przedłużyli wypożyczenie Omara El Kaddouriego. Z drużyny odeszli natomiast m.in. Jasmin Kurtić, Salvatore Masiello, Riccardo Meggiorini, Panagiotis Tachtsidis i Giovanni Pasquale, którym skończyły się umowy, a także sprzedany do Chievo Werona Nicola Bellomo.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: