Michał Probierz: Brakuje nam cierpliwości do wprowadzania młodzieży

Na 14 zawodników, z których [tag=6325]Michał Probierz[/tag] skorzystał w ostatnim meczu sezonu z Cracovią, aż 7 to młodzieżowcy, w tym 4 to nastolatkowie - Czasem brakuje nam cierpliwości - mówi trener Jagiellonii.

Z powodu kartek w Krakowie nie mogli wystąpić Ugochukwu Ukah, Martin Baran, Dani Quintana i Mateusz Piątkowski, a z innych względów też Bekim Balaj czy Dawid Plizga. W związku z tym w wyjściowym składzie przeciwko Pasom trener Jagiellonii Białystok wystawił aż pięciu zawodników o statusie młodzieżowca, czyli urodzonych w 1993 roku i później, a w czasie spotkania desygnował do gry kolejnych dwóch.

Od pierwszej minuty wystąpili Adam Dźwigała (1995), Adam Waszkiewicz (1993), Michał Pawlik (1995), Emil Gajko (1996) oraz Paweł Drażba (1994), a w II połowie na boisku zameldowali się Adam Radecki (1994) i Przemysław Mystkowski (1998). Ten ostatni jest pierwszym zawodnikiem urodzonym w 1998 roku, jaki zagrał w T-Mobile Ekstraklasie i jednocześnie najmłodszym ligowcem w XXI wieku - w dniu debiutu miał 16 lat i 36 dni!
[ad=rectangle]  
- Ten mecz wlał we mnie dużo optymizmu, jeśli chodzi o polską piłkę. Różne są opinie o nas, a dzisiaj okazało się, czego nam brakuje - brakuje nam cierpliwości, żeby wprowadzać tych młodych chłopaków. Zaczęliśmy bardzo źle od przegrywania 0:2, ale w II połowie pokazaliśmy, że ci młodzi chłopcy też potrafią grać w piłkę - mówi trener Probierz.

- Często się mówi, że deklaracje o stawianiu na młodzież to słowa rzucane na wiatr, ale my pokazaliśmy, że jest inaczej. W każdym klubie jest dużo młodzieży, ale brakuje cierpliwości, żeby na nich postawić. Kibice też powinni w tym pomóc, a nie gwizdać potem, jeśli w jednym meczu coś nie wyjdzie, a na boisku gra siedmiu wychowanków - dodaje opiekun Jagiellonii.

Probierz zdecydował się na wystawienie młodzieży dopiero w ostatnim meczu sezonu, co można odebrać bardziej jako ruch marketingowy niż jako decyzję szkoleniową. - Pod publiczkę? Pod publiczkę w piłce nic się nie robi. Chcieliśmy sprawdzić tych chłopaków, żeby zobaczyć, na co ich stać i z kim warto dalej pracować - tłumaczy trener białostoczan.

Źródło artykułu: