Wojciech Trochim uczestniczył w akcji, po której Kolejarz wyszedł na prowadzenie. W 56. minucie podał do Kamila Adamka. 25-letni napastnik, występujący w tym spotkaniu w roli skrzydłowego, zagrał w pole karne. Tam piłkę przepuścił Tomasz Chałas, a do siatki wpakował ją młodzieżowiec Bartłomiej Smuczyński.
Po wyjściu na prowadzenie, ekipa ze Stróż wycofała się do defensywy. Napór Termaliki długo udawało się powstrzymywać. Do szczęścia zabrakło dosłownie kilkunastu sekund. Już w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Jakub Czerwiński strzałem głową ustalił wynik na 1:1. - Nie wiem, co się dzieje. To jakiś pech. Stratę bramki w ostatniej minucie należy nazwać skandalem. Znów straciliśmy gola ze stałego fragmentu i kolejny raz nie wywalczyliśmy trzech punktów - mówił zdenerwowany Trochim.
Trudno się dziwić niespełna 25-letniemu pomocnikowi. Kolejarz Stróże już 11 meczów czeka na wygraną. Ostatni raz pełną pulę udało się zgarnąć 21 września ubiegłego roku, na wyjeździe z Okocimskim Brzesko. Jeszcze dłużej, bo od pierwszego września podopieczni Przemysława Cecherza czekają na domowe zwycięstwo. - Widocznie siedzi nam to głowach, skoro dostaliśmy bramkę w ostatniej akcji. Mieliśmy mecz na przełamanie i znowu były jaja przy stałym fragmencie - zauważył pomocnik. Drużyna z Małopolski straciła gola również po rzucie rożnym w 19. kolejce, gdy mierzyła się na wyjeździe z Olimpią Grudziądz i przegrała.
Spotkanie z Termaliką, które można potraktować, jako małe derby Małopolski, rozgrywane było na fatalnym boisku. Cały czas padał deszcz, więc płyta była morka, ale też pełna błota, co nie pozwalało na finezyjną grę. - Co tu więcej zrobić na tym boisku? Tylko walka i szukanie szans w kontrach. Więcej się nie wymyśli w takich warunkach. Z resztą my zazwyczaj gramy z nastawieniem na kontrataki. Szczególnie z takim rywalem, jak Termalica nie można grać otwartego futbolu. Dobrze realizowaliśmy swoje założenia, mieliśmy korzystny wynik i podziały się jaja - zakończył Wojciech Trochim.