Gdy na boisku w barwach Śląska występuje Sebastian Mila, wtedy wrocławianie stwarzają sobie znacznie więcej sytuacji strzeleckich. Piłkarz Śląska ma na swoim koncie już sześć asyst, a do tego jeszcze trzy zdobyte bramki. Ostatniego gola Mila zdobył właśnie w meczu z zespołem z Gdyni. Bardzo ładnym strzałem w długi róg w 16. minucie pokonał Norberta Witkowskiego. - Bardzo mnie cieszy to, że udaje mi się trafiać do bramki i asystować, aczkolwiek to jest zasługa chłopaków z drużyny. Oni mnie wprowadzili do zespołu, oni mnie potrafili zaaklimatyzować. To jest naprawdę bardzo fajne i jeżeli cokolwiek osiągnąłem, to mogę tylko im za to dziękować - mówi skromnie najbardziej wartościowy piłkarz Śląska.
O tym, jak niebezpieczny jest Mila wiedzą także trenerzy innych zespołów. - Jadąc do Wrocławia, wiedzieliśmy, co jest siłą Śląska. Oprócz trenera to oczywiście Sebastian Mila i stałe fragmenty gry - zaznaczył po meczu z drużyną z Wrocławia szkoleniowiec Arki Gdynia Czesław Michniewicz.
Swojego piłkarza komplementuje także opiekun Śląska, Ryszard Tarasiewicz. - Wszyscy zasłużyli na słowa uznania. My znamy potencjał techniczny Sebastiana. Uważam, że on może grać jeszcze lepiej i w jeszcze lepszym tempie - stwierdził Tarasiewicz.
Jeżeli Mila będzie grał jeszcze lepiej, wtedy być może dostanie powołanie do reprezentacji kraju. Sam zawodnik jednak nie liczy na to, że dostanie kolejną szansę gry w drużynie narodowej. Mila twierdzi, że w tej chwili najważniejsza jest dla niego gra w Śląsku.
Blondwłosy pomocnik do Śląska trafił przed sezonem. Wielu wątpiło, że będzie to dobry transfer. Piłkarz w każdym meczu daje jednak z siebie wszystko i udowadnia, że warto było wydać na niego pieniądze. - Nawet nie marzyłem, że mogę aż tak wystartować w Śląsku. Rzeczywiście na razie jest super i przede wszystkim bardzo dobrze się tutaj czuję - dodaje na koniec Sebastian Mila.