Martin Kobylański w Bundeslidze zadebiutował w 6. kolejce (2:0 z Hamburgerem SV), a później zagrał jeszcze w 7. i 10. serii gier. Ponieważ nie zachwycił, trener Robin Dutt odesłał go z powrotem do IV-ligowych rezerw Werderu Brema. Po dobrze przepracowanym zimowym okresie przygotowawczym 19-latek znów otrzymuje szanse w najwyższej klasie rozgrywkowej. W trzech ostatnich kolejkach niemieckiej ekstraklasy łącznie 80 minut.
[i]
- Jestem naprawdę szczęśliwy, że zagrałem w trzech pojedynkach z rzędu. Każdy występ, nawet jeśli trwa tylko 10 czy 20 minut, bardzo dużo mi daje, a możliwość regularnego trenowania z pierwszym zespołem pomaga stawać się coraz lepszym i lepszym[/i] - przekonuje uzdolniony pomocnik.
"Koby'ego" i spółkę w nadchodzących tygodniach czeka trudna walka o utrzymanie w Bundeslidze. Piłkarz wierzy, że sprosta presji, jaka spoczywać będzie nam zespole. - Wiele rozmawiam o tym z ojcem (Andrzejem Kobylańskim - przyp.red.), który często balansował na granicy pierwszej i drugiej ligi, a w konsekwencji świetnie poznał smak batalii o ligowy byt. Ostatnio powiedział mi, że powinienem zachować spokój i bazować na tym, co pokazaliśmy w drugiej połowie spotkania z Gladbach, a wszystko skończy się pomyślnie. Wierzę, że już w niedzielę ruszymy naprzód i zgarniemy trzy punkty w meczu z Eintrachtem Frankfurt - tłumaczy Polak.
We wspomnianym spotkaniu z Borussią M'gladbach remis 1:1 dla Werderu uratował Ludovic Obraniak pięknym strzałem z rzutu wolnego w 88. minucie. Do piłki chciał podejść również Kobylański. - W drużynie narodowej i zespole młodzieżowym takie strzały należą do mnie, dlatego zapytałem "Ludo", czy czuje się pewnie. Szybko zorientowałem się, że jest zdecydowany, by uderzać, a później była już tylko wielka radość - relacjonuje.
Według prognoz niemieckiej prasy w niedzielnej potyczce w ramach 22. kolejki z Eintrachtem "Koby" usiądzie wśród rezerwowych. Wszystko wskazuje jednak na to, że wzorem minionych spotkań pojawi się na murawie w drugiej połowie.