Leszek Ojrzyński: Wstyd było na to patrzeć. Remis byłby niesprawiedliwy

- Ciężki bój przed nami, żeby utrzymać się w ekstraklasie - uważa Leszek Ojrzyński, którego Podbeskidzie przegrało siódmy wyjazdowy mecze w tym sezonie. Tym razem na wyjątkowym dla 41-latka stadionie.

Leszek Ojrzyński bardzo chciał, aby jego nowa drużyna dobrze zaprezentowała się na Arenie Kielc. Górale w starciu z Koroną wypadli jednak bardzo słabo. - Był to ważny mecz tak dla nas, jak też dla gospodarzy i to oni okazali się lepsi - mówił na pomeczowej konferencji opiekun gości.

Ojrzyński nie ukrywał, że pierwsze 45 minut całkowicie nie wyszło jego podopiecznym. - W pierwszej połowie Korona całkowicie nas zdominowała, byliśmy zagubieni, jak we mgle. Nie spodziewałem się, że tak słabo będziemy się prezentować. Praktycznie każde dłuższe podanie było dla nas zagrożeniem. Korona zbierała piłki, była bardziej zdeterminowana, przeprowadziła dużo akcji oskrzydlających. Mieliśmy bardzo wiele szczęścia, że nie straciliśmy bramki, a nawet kilku, bo mogliśmy przegrywać 0:3.

Po pierwszej połowie w bielskiej szatni było bardzo gorąco. - Powiedzieliśmy sobie, że jeśli dalej mamy tak grać to możemy lepiej nie wychodzić na drugą połowę i się nie ośmieszać. Wstyd było na to patrzeć. Po przerwie znowu kilka podań zasiało zamęt, było dużo stałych fragmentów dla Korony i tak straciliśmy pierwszą bramkę - kontynuował trener.

41-latek bardzo ubolewał nad tym, że to właśnie Maciej Korzym otworzył wynik spotkania. - Korzym gdzieś od 3 lat zbiega na pierwszy słupek i albo uderza albo zgrywa. Wiedzieć to, ćwiczyć, a ustrzec się pewnych rzeczy to co innego. My niestety tego nie zrobiliśmy - stwierdził. Kilkadziesiąt sekund później na tablicy wyników co prawda widniał remis, ale radość w zespole z Bielska nie trwała jednak zbyt długo. - Później znowu ten sam narożnik, ponownie stały fragment gry i tym razem to my pomogliśmy drużynie gospodarzy wyjść na prowadzenie.

Ostatnie pół godziny sobotniej rywalizacji upłynęło pod znakiem ataków gości, którzy dość nieudolnie próbowali odwrócić losy arcyważnej rywalizacji. - Mieliśmy jeszcze sytuacje, przede wszystkim Telichowski był blisko i powinien umieścić piłkę w siatce. Jakbyśmy jednak zremisowali to byłby to wynik niesprawiedliwy, bo Korona zasłużyła na zwycięstwo - uważa Ojrzyński.

Siedemnaście punktów to dorobek, który powoduje, że przed Podbeskidziem trudny okres. - Przed nami jest dużo ciężkiej pracy i to co doświadczyłem przez te 9 kolejek pracy w Bielsku to bogaty materiał do przeanalizowania. Ciężki bój przed nami, żeby utrzymać się w ekstraklasie - zakończył.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (1)
DexterCK
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trenerze szacun za to co zrobiłeś dla Korony. Prawda jest jednak taka że biorąc robotę w Bielsku wpakowałeś się na niezłą minę. Nie ma tam zawodników z takimi charakterami żeby móc nadrobić bra Czytaj całość