- Do Łodzi przyjechaliśmy po trzy punkty. Myślę, że ten mecz miał być dla nas sprawdzianem, na co nas stać. Nie gramy po to, aby być przeciętniakami. Chcieliśmy po prostu wygrać ten mecz, aby znów patrzeć w górę tabeli, a nie oglądać się za siebie. Nie wyszło nam, nie wiem dlaczego. Ciężko powiedzieć coś na gorąco. Nie tak miał wyglądać ten mecz. Wynik jest fatalny, gra też - mówił po niedzielnym meczu Adam Duda, zawodnik Lechii Gdańsk.
I dodaje: - Jesteśmy wściekli i źle na siebie. Nie chcę na gorąco czegoś powiedzieć, bo nie tak powinniśmy grać. Po prostu trzeba szybko się otrząsnąć i zacząć dobrze grać. Mniej mówić, a więcej grać.
22-letni napastnik miał w niedzielnej konfrontacji kilka dogodnych sytuacji bramkowych, lecz żadnej z nich nie zamienił na bramkę. Jedną z nich zmarnował, kiedy gospodarze prowadzili już 3:1. - Gdybym zdobył wtedy gola, to poszlibyśmy za ciosem. Ale nie trafiłem w bramkę i jestem bardzo zły na siebie, że nie wpisałem się na listę strzelców. Jestem za to odpowiedzialny i nie wykonałem tego zadania - przyznał.