Mateusz Żytko: Kiedy my trzymamy piłkę, rywal za nią biega

[tag=7181]Mateusz Żytko[/tag] potrafi wyciągać wnioski. W odstępie 10 dni znalazł się w dwóch identycznych sytuacjach i po błędzie w pierwszej, w drugiej popisał się interwencją, która odmieniła losy meczu Pasów.

Chodzi o interwencje obrońcy Cracovii w spotkaniach ze Stalą Stalowa Wola w ramach Pucharu Polski i ostatnim ligowym z Ruchem Chorzów. W pierwszym Żytko sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Wojciecha Fabianowskiego, za co obejrzał czerwoną kartkę, a w drugim w podobnej sytuacji dogonił Macieja Jankowskiego i po odbiorze piłki zainicjował akcję, po której Cracovia zdobyła wyrównującego gola, by ostatecznie wygrać 2:1.

Żytko vs Jankowski (od 1:07):

Żytko vs Fabianowski (od 2:08):

- Wtedy podjąłem świadomą decyzję, faulując rywala, bo był parę kroków przede mną, a liczyłem na to, że uda się remisowo zakończyć 90 minut i dogrywkę, żeby może w karnych rozstrzygnąć sprawę awansu. Wtedy się nie udało. W Stalowej Woli w "10" nie potrafiliśmy dowieźć korzystnego wyniku, a z Lechem w "10" straciliśmy gola, a potem go odrobiliśmy. Mecz meczowi jest nierówny i dlatego wszyscy kochają piłkę - mówi Żytko.

Gracze Ruchu mieli do sędziego Jarosława Rynkiewicza spore pretensje o nie podyktowanie faulu na Jankowskim. - W 11 na 14 nie da się wygrać - mówił .

- Początkowo byłem trochę niezdecydowany, bo "Kosa" był bliżej piłki. Ja patrzyłem na niego, a on na mnie i w końcu ja zdecydowałem się iść na tę piłkę i wybić ją głową, ale trafiłem w "Jankesa". Piłka mu się zamotała i tak razem się już pchaliśmy. W końcu wyłuskałem tę piłkę futbolówkę. Na szczęście sędzia nie gwizdnął faulu, chociaż równie dobrze mógł gwizdnąć dla Ruchu, co dla nas. Zachował zimną krew i poszła kontra, po której strzeliliśmy pierwszą bramkę. Bardzo się z tego cieszę, tym bardziej, że teraz się nie wspomina się mojej przestrzelonej sytuacji stuprocentowej - uśmiecha się Żyto.

Cracovia pokonała Ruch 2:1, choć długo przegrywała 0:1. Dopiero w 81. minucie miażdżąca przewaga krakowian przyniosła wyrównującego gola, a po chwili też zwycięskiego.

- Wiemy, że ta nie była dobra. Ciężko się grało zwłaszcza w I połowie. Ruch był głęboko cofnięty, a nasz atak pozycyjny nie szedł tak fajnie, jakbyśmy się tego spodziewali. Kibice są chyba jednak przyzwyczajeni, że I połowa była niemrawa, ale w II potrafimy narzucić swój styl i walczyć do końca, często kończąc mecz dobrym wynikiem. My się nie poddajemy. Szczególnie II połowy są lepsze w naszym wykonaniu niż I. Ruch w II połowie opadł z sił. Może nasza gra w I połowie była trochę denerwująca dla kibiców, ale kiedy my trzymamy piłkę, rywal za nią biega - tłumaczy Żytko.

Komentarze (0)