Marcin Ziach: Panie trenerze, nie jest panu żal, że trzeba opuścić ławkę trenerską?
Marcin Bochynek: Przyznam szczerze, że nie. Wiedziałem jaka misja mnie czeka z Górnikiem i że to nie będzie raczej praca długofalowa. Jestem szczęśliwy, że mogłem znów trenować Górnika, ale teraz wracam do dalszych poszukiwań młodych talentów dla tej drużyny, bo w Górniku na pewno zostaję.
W czym polegał główny problem Górnika gdy pan po Ryszardzie Wieczorku przejmował ten zespół?
- Przede wszystkim w psychice. Kondycją i przygotowaniem fizycznym drużyna nie ustępuje w lidze nikomu, natomiast powody tych niepowodzeń leżały głównie w głowach zawodników. Nie mniej jednak trzeba przyznać, że tabela pokazuje, że Górnik na pewno z najsłabszymi w lidze nie przegrał. Jestem przekonany, że jeśli zawodnicy z nowym trenerem skupią się na grze i wyjdą z wolnymi od presji psychikami mogą ogrywać najlepszych.
Wie pan, że zwycięstwo w meczu z Piastem jest przy Roosevelta wydarzeniem wręcz historycznym?
- Pierwsze zwycięstwo w pierwszym meczu z rywalem zza miedzy zawsze cieszy.
Chodziło mi raczej o zwycięstwo samo w sobie. Pamięta pan kiedy Górnik zwyciężył ostatni raz w Zabrzu?
- (Po dłuższej przerwie) Szczerze to nie pamiętam.
Przypomnę panu, 8 marca 2008 roku pokonując Jagiellonię 3:0.
- Oj, to rzeczywiście już spora historia (śmiech). To ile już minęło od tego czasu?
Przeszło pół roku panie trenerze.
- To tym bardziej się cieszę, że udało nam się z Piastem wygrać. Przyznam, że nie miałem pojęcia o tym, że ostatnie zwycięstwo na własnym stadionie miało miejsce aż tak dawno. Mam jednak nadzieję, że po meczu z Piastem Roosevelta będzie już tylko zwycięskie.
Jak oceni pan sam mecz z Piastem?
- Myślę, że zagraliśmy mądry futbol i cały czas mieliśmy grę pod kontrolą. Popełniliśmy wprawdzie parę błędów, ale zwycięzców się nie ocenia. Ja mogę od siebie powiedzieć tylko tyle, że przełomowym momentem spotkania mógł być rzut karny, którego Tomek Hajto nie wykorzystał. Gdyby strzelił to z pewnością mecz byłby jeszcze ciekawszy. Nasze zwycięstwo było jednak zasłużone.
Wierzy pan, że Górnik za rok czy dwa zdoła nawiązać do wielkich sukcesów tej drużyny sprzed dwudziestu lat z którą zdobył pan ostatni tytuł mistrzowski?
- Ciężko powiedzieć. Teraz piłka jest zupełnie inna niż przed laty. Na pewno chciałbym żeby tak się stało i myślę, że jest to jak najbardziej realne, ale czy drużyna zdoła już za rok czy dwa walczyć o podium? Tego nigdy nie można być pewnym bo to jest piłka nożna, a ona jest nieprzewidywalna.
Ostatnie już pytanie. Co teraz będzie robił Marcin Bochynek?
- Jak już wspomniałem wcześniej pozostanę w Górniku Zabrze i będę wyszukiwał dla tego klubu młodych talentów. Kilku utalentowanych graczy młodego pokolenia Górnik już ma, ale ja jestem przekonany, że w Polsce jest znacznie więcej zawodników młodych z dużym potencjałem niż wielu z nas sobie to wyobraża.