Spotkanie Nysy z mistrzami Polski było punktem kulminacyjnym obchodów 40-lecia klubu ze Zgorzelca. Kibice, którzy pojawili się w piątek na stadionie przy ulicy Maratońskiej, mogli nabyć między innymi oficjalne pamiątki klubowe Śląska Wrocław. Tuż przed rozpoczęciem spotkania odbyła się jeszcze jedna uroczystość. Prezes Śląska Piotr Waśniewski wręczył sternikowi Nysy Zgorzelec Andrzejowi Tycowi pamiątkową koszulkę WKS-u z numerem 40.
Szkoleniowiec Śląska Wrocław w meczu z czwartoligowcem postanowił dać szansę kilku młodym zawodnikom, jak choćby szesnastoletniemu Kamilowi Dankowskiemu.
Od pierwszej minuty zagrali Kamil Juraszek, Robert Menzel, Paweł Garyga, a w rezerwie pozostali natomiast m.in. Mateusz Fedyna, Dariusz Góral, Patrick Majcher oraz Grzegorz Skrzypczak.
Wrocławianie od pierwszej minuty uzyskali zdecydowaną przewagę na boisku. Gospodarze praktycznie nie potrafili opuścić własnej połowy boiska. Mistrzowie Polski spokojnie rozgrywali piłkę i szukali sobie dogodnych okazji do strzelenia gola. Często przy piłce znajdował się Łukasz Gikiewicz, lecz w dobrych sytuacjach nie potrafił pokonać golkipera Nysy. Trzeba jednak przyznać, że broniący dostępu do bramki drużyny ze Zgorzelca Adrian Franaszczuk rozgrywał chyba mecz życia. - Był najlepszym piłkarzem na boisku - skomentował już po spotkaniu Stanislav Levy, opiekun mistrzów Polski.
O przewadze WKS-u niech świadczy fakt, że Krzysztof Żukowski, bramkarz Śląska, piłkę w rękach po raz pierwszy miał dopiero w 25. minucie, a potem dopiero tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę potyczki. W pierwszych 45. minutach, mimo przygniatającej przewagi, zawodnicy z Wrocławia gola jednak strzelić nie zdołali.
Od początku drugiej odsłony potyczki Czeski opiekun Śląska na boisko desygnował praktycznie samych młodych zawodników. Ci tak dobrych sytuacji bramkowych już sobie nie stwarzali, za to byli skuteczniejsi. W 55. minucie efektownie bramkarza przelobował Góral i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W kolejnych minutach wrocławianie atakowali i atakowali, lecz nie potrafili zmienić wyniku. Gole padły dopiero w końcówce potyczki. Najpierw w 87. minucie po strzale Fedyny piłki zatrzymała się na poprzeczce i wyszła w pole, gdzie z najbliższej odległości do siatki skierował ją Góral, a 180 sekund później Fedyna ustalił wynik meczu, dobijając strzał jednego z kolegów.
W sobotę piłkarze Śląska rozegrają kolejny mecz sparingowy. Ich rywalem będzie Ruch Chorzów, a spotkanie odbędzie się w Brzegu.
Nysa Zgorzelec - Śląsk Wrocław 0:3 (0:0)
0:1 - Góral 55'
0:2 - Góral 87'
0:3 - Fedyna 90'
Składy:
Nysa: Franaszczuk - G. Monik (46' Zarzecki), Pacak (46' Mądrzejewski), Bałajewicz (46' Czajkowski), Baran (46' E. Bystryk), M. Monik (46' Fink), P. Bystryk (46' Tkaczuk), Ruszkiewicz (46' Borowy), Rachański (46' Kowal), Komarzyniec (46' Jędykiewicz), Łuszczyk (46' Janicki).
Śląsk: Żukowski - Kowalczyk (46' Socha), Juraszek, Pawelec (46' Wasiluk), Spahić (46' Mraz), Elsner (46' Fedyna), Menzel, Dankowski (46' Skrzypczak), Cetnarki (46' Majcher), Garyga, Ł. Gikiewicz (46' Góral).
Żółta kartka: P. Bystryk (Nysa).
Sędzia: Kamil Muniak (Jelenia Góra).
Kibice w Zgorzelcu bawili się doskonale: