- Jesteśmy wicemistrzem Polski i to do czegoś zobowiązuje. Nawet jeśli przyjeżdżamy na trudny teren, a takim niewątpliwie jest stadion przy ul. Bułgarskiej, to nie możemy kalkulować. Życie pisze jednak swoje scenariusze i nie mamy aktualnie żadnych powodów do zadowolenia - przyznał Maciej Sadlok.
Bardzo słabo spisuje się zwłaszcza defensywa ekipy Tomasza Fornalika. Chorzowianie tracą gole taśmowo, co w poprzednich rozgrywkach im się nie zdarzało. - Wygląda to niestety kiepsko. Musimy usiąść i poważnie porozmawiać. Może uda się znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Trzeba się szybko pozbierać. Za nami dopiero pierwsza kolejka i nie wolno spuszczać głów. W następnych spotkaniach nikt nie da nam punktów za darmo - dodał.
Czy chorzowianie choć przez moment liczyli, że wywiozą z Poznania jakąś zdobycz? - Nie najgorszy w naszym wykonaniu był sam początek. Lech objął prowadzenie w 11. minucie, choć do tego momentu niewiele na to wskazywało. Później jednak było już dużo gorzej - stwierdził Sadlok.
Zarówno Kolejorz, jak i Ruch zawiodły w eliminacjach Ligi Europejskiej. Poznaniacy szybciej się pozbierali, mimo że kilka dni wcześniej odpadli jeszcze z Pucharu Polski. - Szkoda, bo choć lechici dysponowali atutem własnego boiska, to ciążyła na nich niemała presja. My pod tym względem byliśmy w lepszej sytuacji, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Naprawdę trudno mi znaleźć racjonalne wytłumaczenie wysokiej porażki - zakończył 23-letni obrońca.