Wiosenne przesilenie przy Narutowicza?

Ruch Radzionków nie zdołał wygrać żadnego z trzech meczów rozgrywanych przy Narutowicza i mając w perspektywie trzy wyjazdy z rzędu nie znajduje się w komfortowej sytuacji. - Musimy zrobić wszystko, żeby tę przewagę obronić - przekonuje Marcin Kowalski, obrońca Cidrów.

Ruch Radzionków na osiem kolejek do końca sezonu ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. Na początku piłkarskiej wiosny na pierwszoligowym froncie śląska drużyna po dwóch zwycięstwach z rzędu dobiła do górnej połówki tabeli, ale późniejsze dwie porażki z rzędu zaprzepaściły szanse Cidrów na dalsze pięcie się w ligowej tabeli.

- Nie wydaje mi się, żebyśmy na wiosnę wyglądali najgorzej. Wygraliśmy na inaugurację na wyjeździe z GKS-em Katowice, potem u siebie pokonaliśmy silnego Zawiszę. Fakt, w kolejnych meczach przyszły dwie porażki, ale usilnie pracujemy nad tym, żeby takie mecze jak w Płocku czy ten z Arką Gdynia się nie przytrafiały. One wynikały z braku koncentracji. Z Wisłą brakowało nam jej w końcówce, a z gdynianami na początku meczu - ocenia Marcin Kowalski, obrońca radzionkowian.

Przełamanie Cidrów nastąpiło w miniony weekend, kiedy w derbach Bytomia radzionkowianie podzielili się punktami z Polonią. - Dla mnie to był mecz szczególny. Grałem w Bytomiu na początku swojej kariery i jestem wychowankiem Polonii. Na boisku jednak żadnych sentymentów nie było, a chęć pokazania się i przypomnienia kibicom, którzy chyba trochę o mnie zapomnieli. W Radzionkowie gram już pięć lat i jestem jednym z najbardziej zaawansowanych wiekowo zawodników, pod względem stażu w tym klubie - zauważa lewy defensor Ruchu.

W środowym starciu z Pogonią Szczecin także śląskiej drużynie nie udało się zdobyć kompletu punktów. - Wielka szkoda dwóch straconych punktów. Nie byliśmy zespołem od Pogoni słabszym, a w bramkowych sytuacjach mieliśmy nawet przewagę. Gdyby w końcówce do siatki trafili Cisse i Radzio, to rywale nie mieliby podstaw do narzekań. Udało nam się rozegrać naprawdę dobry mecz i ugrać punkt z silnym rywalem. Brakuje trochę tych oczek, ale póki co trzymamy strefę spadkową na dystans, a przecież walczymy o spokojny byt - przekonuje Kowalski.

Jedyna bramka dla Portowców padła po rzucie karnym podyktowanym za faul Seweryna Kiełpina na Hernanim Jose da Rosie. Dośrodkowanie asystującego w tej sytuacji Emil Noll w pole karne Ruchu trafiło jednak ze strony "Kowala". - Bramki być nie powinno, bo jestem pewny na 100 proc., że w momencie dogrania Noll był na spalonym. Po meczu dokładnie tę sytuację analizowaliśmy i powtórki wideo nie pozostawiają złudzeń. Nie jest tak, że odpuściłem sobie krycie tego zawodnika, tylko całą linią wyszliśmy metr do przodu i w momencie dogrania był on na pewno za moimi plecami. Sędzia liniowy nie mógł tego nie widzieć - irytuje się gracz Cidrów.

Przed radzionkowską drużyną seria trzech wyjazdów z rzędu do Poznania, Gliwic i Nowego Sącza. - W trzech meczach u siebie ugraliśmy tylko dwa remisy, więc może musimy poszukać zwycięstwa na wyjeździe, skoro u nas nam nie idzie. To będą dla nas trzy arcytrudne mecze, w których musimy punktować, bo porażki mogą znacznie skomplikować naszą sytuację. Potem czeka nas jeszcze pięć meczów, a rywale z dołu na pewno będą punktować. Musimy zrobić wszystko, żeby przewagę jaką obecnie mamy za wszelką cenę obronić - wskazuje obrońca śląskiej drużyny.

Źródło artykułu: