- Chciałem odebrać piłkę da Silvie. Zahaczyłem go z tyłu, upadł. Wyglądało to groźniej niż było w rzeczywistości. Gdybym sędziował ten mecz, nie pokazałbym czerwonej, tylko żółtą kartkę - wyjaśnia Sobiech w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
- Tak czekałem na ten upragniony, pierwszy mecz w Hannoverze i jak już się doczekałem, to… pech. Brutalem żadnym nie jestem, to dopiero moja druga czerwona kartka w karierze. W Bundeslidze zagram 23 października, wrócę na mecz z Bayernem Monachium. Zostaje Liga Europy, bo wcześniej nie mogę występować nawet w drugiej drużynie. Strasznie mnie to denerwuje, ale nic już nie mogę zrobić - dodał.
Źródło: Przegląd Sportowy.