Po tym, jak gol Alexandru Suvorova nie został uznany odepchnął on arbitra, Radosława Trochimiuka. Chwilę później sędzia ukarał Mołdawianina czerwoną kartką. - To były nerwy. Chciałbym przeprosić wszystkich trenerów, kibiców, kolegów, a także podziękować im, że nie przegrali tego meczu - wyjaśniał piłkarz po meczu. Zdaje on sobie sprawę, że za ten występek może go spotkać surowa kara. - Myślę, że będziemy walczyć o minimalną karę dla mnie. To nerwy. Mogę powiedzieć, że były to tylko nerwy - zaznaczył zawodnik.
Okoliczności nie zaliczenia gola też są ciekawe. - Wydaje mi się, że strzeliłem prawidłową bramkę. Nie będę jednak nic mówił, aż nie obejrzę powtórki. My walczymy o każdy punkt, każdą bramkę. Takie decyzje to dla mnie katastrofa. Z mojej strony bramka była prawidłowa. Uderzenia sędziego nie było. Ja go tylko troszkę pchnąłem - wyjaśniał tuż po spotkaniu Suvorov.
- Sędzia główny mi nic nie powiedział. Rozmawiałem tylko z sędzią liniowym i spytałem go dlaczego bramka była niezaliczona. On mi powiedział, że był aut - zaznaczył piłkarz Pasów.
Paradoksalnie po wyrzuceniu Suvorova z boiska piłkarze Pasów zaczęli grać lepiej. - Drużyna się wkur... Bramka prawidłowa była niezaliczona i zaczęliśmy grać lepiej, zdobyliśmy gola na 1:1. Dobrze, że nie przegraliśmy tego spotkania - skomentował Mołdawianin.
Po 5. kolejkach w T-Mobile Ekstraklasie piłkarze Cracovii mają na swoim koncie dwa punkty. Następne dwa spotkania drużyna Jurija Szatałowa rozegra jednak na własnym stadionie. - Gramy teraz dwa mecze u siebie. Musimy maksymalnie sześć punktów zdobyć i sytuacja będzie już wyglądać lepiej. Będzie już spokojniej. Spotkania u siebie musimy tylko wygrywać - podsumował Alexandru Suvorov.