"Tak" czy "Nie" dla Polanskiego?

Eugen Polanski powinien grać w polskiej reprezentacji czy też nie? Wielu kibiców zapowiada, że będzie gwizdać na niego przy każdym dotknięciu piłki. - Wydaje mi się, że permanentne gwizdy w kolejnych meczach mogą się skończyć rezygnacją Polanskiego - mówi nam dobry znajomy piłkarza.

Nie ustają dyskusje nad słusznością powołania dla Eugena Polanskiego. Kibice są podzieleni. Jedni twierdzą, że podniesie on poziom sportowy, a ponadto jest Polakiem, bo urodził się w Sosnowcu oraz mówi w ojczystym języku. Przeciwnicy wypominają mu, że grał w niemieckiej młodzieżówce i zdążył już odmówić Franciszkowi Smudzie. - Nigdy nie zrezygnował definitywnie. W wywiadzie, który przeprowadziłem dla Futbol News stwierdził jedynie, że na tamten czas nie jest gotowy na podjęcie takiej decyzji. Nie było to ani "tak" dla Niemiec, ani "nie" dla Polski, a jedynie jego niepewność. Stwierdził: "teraz nie jestem na to gotowy". Nie asekurował się "zastanawianiem się", jak robił to Sebastian Boenisch, na którego decyzję czekaliśmy w niepewności przez rok - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sebastian Staszewski, dziennikarz Polska The Times, a prywatnie dobry znajomy Polanskiego.

Staszewski broni Polanskiego. Uważa, że ma więcej wspólnego z Polską niż Manuel Arboleda, nie mówiąc już o Emmanuelu Olisadebe czy Rogerze Guerreiro. - Eugen urodził się w Polsce, Polakami są jego rodzice - Eugeniusz i Maria, Polką jest jego żona Karolina. Sam Eugen świetnie mówi po polsku, jest też przesympatycznym człowiekiem. Więc nie za bardzo rozumiem dlaczego niektórzy, choć mówią "nie" dla Polanskiego, nie mówią tego samego "nie" dla Arboledy, czy nie przeciwstawiali się grze Rogera dla Polski. Brakuje mi w tym konsekwencji - twierdzi Staszewski, który jednocześnie dementuje informacje, które pojawiły się w polskiej prasie jakoby Polanski miał rok przed Euro 2012 ostatecznie zdecydować się na grę dla Polski. - Trzeźwo zauważył, że niepoważnym byłoby dzwonienie do Smudy miesiąc przed Euro.

Jednak wielu kibiców nie daje się przekonać i twardo deklaruje swoją nie nawieść do Polanskiego. Portal weszlo.com nawołuje wręcz do gwizdania na niego w momencie, kiedy będzie przy piłce. - Nikt nie jest na tyle psychiczne silny, żeby wytrzymać gwizdy całego stadionu, których szczerze się nie spodziewam. Na meczach reprezentacji to nie cały stadion śpiewa "jeb... PZPN"; czasem śpiewa połowa, czasem jedna trzecia, ale nie cały stadion. Wydaje mi się jednak, że permanentne gwizdy na kolejnych meczach mogą się skończyć rezygnacją Polanskiego. Nie oszukujmy się: nie jest on aż takim cynikiem jak Arboleda, który mimo iż nie chcą go i kibice, i piłkarze, nie boi się powiedzieć: "i co z tego"? Czy Eugen jest wystarczająco silny? Tak, ale jednorazowo, może dwukrotnie, nie w dłuższej perspektywie czasu. Czy zagra mimo gwizdów dobry mecz? Tego jestem pewny, to przecież człowiek, który całe życie grał w Bundeslidze, a rok spędził w Hiszpanii - kończy Staszewski.

Źródło artykułu: