Górnik chce nadal szlifować talenty

Po sprzedaży Roberta Jeża i Daniela Sikorskiego oraz odejściu Grzegorza Bonina Górnik przystąpił do transferowej ofensywy. Działacze zabrzańskiego klubu po raz kolejny postawią na młodych zawodników, nie zrażeni tym, że zeszłoroczna inwestycja wyszła mizernie.

Dzięki transferom Roberta Jeża i Daniela Sikorskiego Górnik nie tylko mógł skreślić z listy płac dwóch czołowych graczy, ale też zarobił 4 mln złotych. Część tej kwoty ma zostać przeznaczona na letnie wzmocnienia. - Rozmawiamy z zawodnikami, których chcielibyśmy pozyskać. Niektóre rozmowy są na etapie finalizacji, inne na etapie początkowym - donosi Tomasz Młynarczyk, prezes śląskiego klubu.

Po sprzedaży Jeża na głowę pełniącego swoją funkcję od niespełna trzech miesięcy szefa Górnika posypały się gromy. Pomstowali kibice drużyny z Roosevelta, a także byli działacze zabrzańskiego klubu. W gorzkich słowach decyzję o transferze Słowaka na swoim blogu skomentował poprzednik Młynarczyka na fotelu prezesa Łukasz Mazur. Sternik beniaminka ekstraklasy nie przejął się jednak jego słowami. - Nie czytałem tego wpisu, więc nie mam się do czego odnosić - ucina. - Gdybym nie miał tak zadłużonego klubu, to na pewno Jeża bym zatrzymał. To nie są moje długi - dodaje Młynarczyk.

Decyzji o sprzedaży reprezentanta Słowacji broni za to Tomasz Wałdoch, były dyrektor sportowy Górnika. - Wiem, w jakiej sytuacji jest Górnik i moim zdaniem sprzedaż 30-letniego zawodnika po trzech miesiącach jego dobrej gry w Zabrzu jest dobrym rozwiązaniem dla klubu i samego piłkarza, przed którym postawiono ambitne cele sportowe i przede wszystkim atrakcyjną ofertę kontraktu - przekonuje były kapitan reprezentacji Polski.

Po sprzedaży Jeża i Sikorskiego, a także rozstaniu z Grzegorzem Boninem, który zdecydował się nie przedłużać kontraktu z Górnikiem, zabrzanie ruszyli do transferowej ofensywy. Na liście życzeń działaczy klubu z Roosevelta znajduje się trzynaście nazwisk. W głównej mierze mowa o zawodnikach młodych i perspektywicznych, m.in. Pawle Olkowskim, Mateuszu Maku, Miłoszu Przybeckim, Michale Maku czy Rafale Pietrzaku, który przez ostatni rok występował w Zabrzu na zasadzie wypożyczenia z Zagłębia Sosnowiec.

Działacze Górnika zdają się być nie zrażeni faktem, że na dobrą sprawę żaden z młodzieżowych reprezentantów Polski sprowadzonych na Roosevelta przed rokiem nie zdołał sobie wywalczyć miejsca w wyjściowej jedenastce. - Przed rokiem z Tomkiem Wałdochem stawialiśmy na zawodników młodych, którzy mieliby szanse się u nas ograć i odejść za lepsze pieniądze. Trudno mi powiedzieć jak dziś transferowa polityka wygląda w Górniku, bo przypatruje się temu z boku - przyznaje Mazur.

Pozornie mogło wydawać się, że w tym okienku klub zmieni kierunek. Na ogłoszonej kilka dni temu liście transferowej można znaleźć nazwiska takich zawodników jak Bartosz Kopacz, Maciej Mańka, Sebastian Leszczak czy Mateusz Zachara. Włodarze śląskiego klubu jednak uspakajają. - Żadnego z tych chłopaków nie przekreślamy. Są oni jedynie przeznaczeni do wypożyczenia, bo z każdym z nich wiążemy określone nadzieje - zapewnia Andrzej Orzeszek, szef pionu sportowego zabrzańskiego klubu.

Na dziś można powiedzieć, że na pewno zawodnikami Górnika w przyszłym sezonie będą Łukasz Skorupski i Kamil Szymura, wracający do Zabrza po wypożyczeniu do Ruchu Radzionków. Przy Roosevelta najpewniej zostaną też Mateusz Sławik i Piotr Gierczak, którym z końcem czerwca kończą się umowy z klubem. W czwartek nowy kontrakt z Górnikiem parafował także Mariusz Magiera, który w śląskim klubie spędzi kolejne trzy sezony. Do gry po urazach wracają Maciej Bębenek i Michał Jonczyk.

Bliscy przeprowadzki do Zabrza są także Daniel Gołębiewski z Polonii Warszawa (roczne wypożyczenie, w trakcie którego stołeczny klub będzie utrzymywał zawodnika) i Tadas Labukas ze zdegradowanej Arki Gdynia. Nie ma natomiast tematu przenosin do Górnika Jakuba Biskupa z Piasta Gliwice.

Komentarze (0)