- Nie uważam, żebym był bohaterem. Bohaterów było kilkunastu. Manuel Almunia mi pogratulował. Zresztą wszyscy w szatni byli szczęśliwi. Udało nam się zrobić coś, co niewielu zespołom się udało. W przerwie mówiliśmy sobie, że mecz jest do wygrania, choć Barcelona przeważała. Ale w grze z kontry byliśmy bardzo groźni, co było widać w drugiej połowie - powiedział na antenie nSportu bramkarz Arsenalu Londyn.
- Po meczu tata przysłał mi pozytywnego esemesa. Napisał że jest dumny - dodał.
Jeszcze rok temu Wojciech Szczęsny bronił na boiskach trzeciej ligi angielskiej. W ciągu roku zadebiutował w Premier League w meczu z Manchesterem United i w Lidze Mistrzów w pojedynku z FC Barceloną. - Łatwiej jest dostać się na sam szczyt niż się na nim utrzymać, ale na razie mój sen się nie kończy - zakończył.
Źródło: nSport.