Adrian Mierzejewski: Biorę winę na siebie

Adrian Mierzejewski może mieć pretensje do siebie. W 16. minucie spotkania minął wychodzącego Witkowskiego i posłał piłkę do pustej bramki. Futbolówka nie wpadła jednak do siatki, gdyż na jej drodze w ostatniej chwili znalazł się Emil Noll. - Szkoda straconych punktów. Ale jest to tylko i wyłącznie nasza wina. Sam mogłem strzelić bramkę, ale niestety nie udało się - stwierdził na gorąco po meczu Mierzejewski.

Mimo, iż mecz Arki z Polonią zakończył się bezbramkowym remisem, to goście mieli okazje ku temu, by zdobyć bramkę. Przed taką szansą stanął w 16. minucie Adrian Mierzejewski. Pomocnik Polonii pognał na bramkę Witkowskiego, po czym minął go i posłał piłkę do pustej już bramki. W ostatniej chwili ofiarnym wślizgiem sytuację wyjaśnił Emil Noll. - Mogłem i powinienem przesądzić o wyniku spotkania. Podjąłem błędną decyzję. Powinienem starać się wprowadzić piłkę do siatki albo uderzyć mocniej. Norbert Witkowski trącił mnie przy wyjściu z bramki. Straciłem nieco równowagę i upadłem na boisku - komentował po spotkaniu Mierzejewski. - Szybko się podniosłem, ale nie widziałem, że znajduję się przed pustą bramką. Gratulacje w tym miejscu dla lewego obrońcy Arki, który świetnie się w tej sytuacji zachował i wybił futbolówkę zmierzającą do bramki wślizgiem.

Remis z Arką był czwartym kolejnym spotkaniem gości bez zwycięstwa. - Niestety od czterech spotkań nie potrafimy wygrać. Co prawda punktujemy, ale z tego faktu nie możemy być zadowoleni. Stwarzamy sytuacje więc sądzę, że zmierza to w dobrym kierunku. Okazje, które mieliśmy w meczu z Polonią Bytom i moja z meczu z Arką powinny być zamienione na bramki. Te trafienia mogły dać nam komplet oczek - przyznał pomocnik warszawskiego klubu.

Czy aby na pewno wszystko zmierza w dobrym kierunku? Wszak Polonia oddala się od czołówki. - Zgadza się. Po dobrym początku, kiedy to wygraliśmy trzy mecze z rzędu teraz coś się zacięło. Mam nadzieję, że w następnych meczach zagramy skuteczniej z przodu. Cieszy natomiast fakt, że w kolejnym meczu nie straciliśmy bramki - mówił najaktywniejszy zawodnik Czarnych Koszul w spotkaniu z Arką.

Czy z perspektywy czasu Mierzejewski lepiej zachowałby się we wspomnianej sytuacji? - Na pewno zachowałbym się inaczej. Strzeliłbym dokładniej - nie krył.

A może to nieudane zagranie było efektem sztucznej murawy? - Teoretycznie tak, ale mogę być zły tylko i wyłącznie na siebie. To ja nie potrafiłem umieścić piłki w siatce. Nie ma co zrzucać winy na stan murawy. Po prostu ja uderzyłem nie tak jak powinienem.

W drugiej połowie goście sprawiali wrażenie zadowolonych z remisu. Co na temat sądzi pomocnik Polonii? - Nasza gra w drugiej połowie wynikała ze sposobu gry rywala. Arka w tej części meczu zagrała nieco inaczej. W pierwszej połowie grali głównie z kontrataku, my z kolei staraliśmy się posyłać prostopadłe piłki do napastników. Gospodarze stwarzali sobie sytuacje głównie po stałych fragmentach gry. W drugiej połowie obraz gry zmienił się na naszą niekorzyść. Trudniej nam było wypracować sobie jakąś klarowną sytuację. Gdynianie nieco przyspieszyli. Nie stworzyli może 100 proc. sytuacji, ale zagrali do przodu. Z przebiegu drugiej połowie wynik 0:0 mógł nas zadowolić, ale z przebiegu całego meczu na pewno nie.

Na koniec zaś dodał: - Szkoda straconych punktów. Ale jest to tylko i wyłącznie nasza wina. Sam mogłem strzelić bramkę, ale niestety nie udało się. Sędzia jeszcze raz powinien obejrzeć mecz w telewizji, bo wydaje mi się, że interweniujący Witkowski poza polem karnym powinien obejrzeć czerwoną kartkę. Nie wykorzystaliśmy sytuacji przez co ciężko myśleć o komplecie punktów.

Komentarze (0)