Gdy obaj zawodnicy przychodzili do Lecha mieli być jego sporym wzmocnieniem. Haris Handzić nazywany był największym talentem bośniackiej piłki, a Gordana Golika określano następcą Niko Kovaca w reprezentacji Chorwacji. Przez pierwsze pół roku właściwie nie otrzymali oni szansy pokazania swoich możliwości od trenera Franciszka Smudy. Gdy zastąpił go Jacek Zieliński zapowiedział, że każdy ma czystą kartę. Obaj otrzymali kilka szans występów, ale zdecydowanie zawiedli i zostali przesunięci do Młodej Ekstraklasy razem z Hernanem Rengifo.
Zimą klub postanowił o wypożyczeniu Golika i Handzicia. Ten pierwszy nie był jednak zainteresowany taką propozycją. Podobnie jak rozwiązaniem umowy. Przez kilka miesięcy 25-letni pomocnik nie zagrał ani razu, ale inkasował swoje należności. Więcej rozumu w głowie miał pięć lat młodszy Handzić, który na pół roku przeniósł się do FK Sarajewo. Teraz wrócił do Poznania, ale wiadomo, że na grę w pierwszym zespole nie ma szans, więc trenować będzie z Młodą Ekstraklasą.
Działaczom udało się wreszcie osiągnąć konsensus z Golikiem i za porozumieniem stron rozwiązano kontrakt. Jego przyszłość nie jest znana, ale najprawdopodobniej będzie reprezentować barwy jednego z chorwackich klubów.