Dariusz Pasieka kontra kibice

W poniedziałek odbyło się spotkanie trenerów Arki z kibicami tego klubu. Widać taka forma meetingu odpowiada trenerowi Dariuszowi Pasiece, który nie ukrywał, iż cieszy go fakt rozmowy i wymiany poglądów z fanami. Nie brakowało trudnych pytań, w tym tych związanych z ewentualną przyszłością szkoleniowca żółto-niebieskich. Spotkanie trwało nieco ponad godzinę.

- Bardzo cieszę się, że mogę wziąć udział w tego typu spotkaniu. Po pierwsze myślę, że odbywa się ono nieco za późno. Fakt jest taki, że pracując tutaj od sierpnia, pewne sprawy mi umknęły, a mianowicie chodzi właśnie o takie spotkanie z kibicami. Ten pomysł narodził się w głowach już wcześniej, chcieliśmy usiąść i przedyskutować pewne sprawy z kibicami, ale niestety dopiero teraz taka inicjatywa się udała - tytułem wstępu rozpoczął trener Dariusz Pasieka. Po chwili zaś dodał: - Z drugiej strony uważam jednak, że lepiej późno niż wcale. Akurat spotkaliśmy się w sytuacji, którą wszyscy znamy. Na pewno każdy z nas chciałby, aby było inaczej. Z tego spotkania musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski, co dalej i co z przyszłością.

Następnie do pytań przeszli kibice. Jeden z fanów poruszył kwestię premii dla piłkarzy za utrzymanie w lidze. Większość z nich nie może oprzeć się wrażeniu, iż dopiero dodatkowa motywacja finansowa spowodowała większą walkę u piłkarzy, co widać było w ostatnich meczach z Jagiellonią Białystok, a także Odrą Wodzisław. - Po tym jak została podjęta decyzja, że w przypadku utrzymania drużyna otrzyma premię, powiedziałem, iż nie uważam, że jest to czynnik motywujący zespół. Ja ten zespół znam od kilku miesięcy. Wszyscy solidnie pracujemy, spotykamy się z chłopakami i wiem, jak oni się motywują. My również mamy swoje sposoby motywacji. Sądzę, iż ta premia jest jasnym sygnałem od właściciela, któremu zależy, aby w przyszłym sezonie Arka również grała w ekstraklasie - przekonywał szkoleniowiec Arki. - Jestem przekonany o tym, że nikt z zawodników grających w meczu nie myśli o tym, jaką premię ma do podniesienia. Akurat tak to zostało przez was odebrane, że chłopacy lepiej grają w momencie otrzymania premii. Wychodzi więc na to, że nie grają oni dla Arki Gdynia, tylko dla pieniędzy. Gdyby taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce, to od razu bym to dostrzegł. Ani w meczu w Białymstoku, ani z Odrą nie miało to miejsca. Spędziliśmy razem pięć dni i wiem jak w tym czasie piłkarze się zachowywali. Może też być tak, że premia niektórym spętała nogi, bo są to dla nich duże pieniądze - kontynuował.

- Ta drużyna dalej gra dla Arki i jej kibiców! - wyraźnie podkreślił.

- Na pewno gramy w jednej drużynie i chodzi nam wszystkim o to, aby Arka wygrywała. Temat pieniędzy został bardzo szybko zapomniany. W meczu nie ma czasu i możliwości, aby o tym myśleć. Mogę uspokoić, że utrzymanie chcieliśmy sobie zapewnić jak najwcześniej. Niestety nie udało nam się to, dlatego chcieliśmy różnymi możliwymi metodami wpłynąć na maksymalne zmotywowanie zespołu - mówił Dariusz Pasieka.

Nie brakowało również pytań o skład personalny i przyczyny gry w wyjściowej jedenastce danego piłkarza. Pojawiła się kwestia Tomasza Sokołowskiego. Jeden z kibiców zapytał dlaczego trener Pasieka nie stawiał od początku na tego zawodnika. - Tomek Sokołowski zaczął grać od momentu, kiedy nie mogłem skorzystać z Michała Płotki, Mateusza Sieberta, a także Wojciecha Wilczyńskiego. Chciałbym z tego miejsca bardzo Tomka pochwalić za jego zaangażowanie w treningi i podejście do pracy. Nie mogę mieć do niego najmniejszych pretensji. Ciągle w głowie mieliśmy ten nieszczęśliwy mecz z Lechią Gdańsk, kiedy to Sokołowski nie zagrał najlepszego spotkania. Postawiliśmy wówczas na żelazne ustawienie z Kowalskim i Bednarkiem na skrzydłach, a także Siebertem i Szmatiukiem na środku defensywy - tłumaczył opiekun gdynian.

Kibiców niepokoiła także dziwna bezczynność Norberta Witkowskiego przy rzutach karnych. Pytanie skierowano do trenera bramkarzy, Jarosława Krupskiego: - Na pewno Witkowski jest odpowiednio przygotowany. Co do samych rzutów karnych, zawsze przygotowuję przed meczem materiał z tym, jak dany zawodnik drużyny przeciwnej wykonuje jedenastkę. Ale też przeciwnik często wie, jak te karne wykonywać. Swój głos w tej sprawie zabrał również Dariusz Pasieka: - Jeśli chodzi o rzut karny w Białymstoku, wykonywany przez Tomka Frankowskiego, to spotkałem się po meczu z trenerem Probierzem i wymieniliśmy kilka uwag między sobą. Sprawą wiadomą jest, iż tak jak my obserwujemy wykonawców rzutów karnych w drużynie przeciwnej, tak samo rywal bada w tym względzie umiejętności naszego bramkarza. Chodzi o to, kto kogo oszuka. Frankowski strzelał nam jedenastki już wcześniej i doskonale wiedział, że trzeba wyczekać do końca. Dlatego też mogło to wyglądać tak, że Norbert ten strzał sobie odpuścił. Tak jednak nie było. To jest partia szachów. Liczy się to, kto kogo przechytrzy.

W dyskusji nie brakowało pytań o przyszłość trenera Arki. Sam zainteresowany podkreślił, iż na chwilę obecną koncentruje swoje siły na walce o utrzymanie. Ta sytuacja nie pozwala mu wybiegać zbyt daleko w przyszłość.