Jagiellonia grała do końca - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia

W pierwszej połowie Jagiellonii szło jak po grudzie. Żółto-czerwoni przegrywali 0:1 i nie mieli pomysłu jak rozmontować obronę Arki. Po przerwie pokazali jednak charakter i zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Przez premierowe 45 minut kibice oglądali dość wyrównane widowisko, toczące się głównie w środku pola. W 9. minucie powinno być 1:0 dla Jagi. Po dośrodkowaniu Bruno uderzał Kamil Grosicki, a Norbert Witkowski odbił piłkę wprost pod nogi Jarosława Laty, który spudłował do pustej bramki. Okazję w tej części gry miał jeszcze Tomasz Frankowski, jednak jego uderzenie ofiarnym wślizgiem zablokował Maciej Szmatiuk.

W końcówce pierwszej połowy przebudzili się gdynianie. W 33. minucie sygnał ostrzegawczy w stronę Jagi wysłał Filip Burkhardt, którego strzał z 16. metrów nieznacznie minął słupek. Po chwili ambitnie walczący Arkowcy objęli prowadzenie. Szmatiuk przejął futbolówkę w środku pola, popędził przez kilkadziesiąt metrów i podał do Joela Tshibamby, który z łatwością poradził sobie z białostocką defensywą i precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego pokonał Grzegorza Sandomierskiego.

Po przerwie żółto-czerwoni mieli olbrzymią przewagę w posiadaniu piłki, z której jednak niewiele wynikało. Goście zadowoleni z wyniku schowali się za podwójną gardą i z łatwością rozbijali ataki Jagiellonii.

W 68. minucie popełnili jednak brzemienny w skutki błąd. Dariusz Ulanowski tak niefortunnie główkował, że wyłożył piłkę jak na tacy dla Grosickiego, a ten ze stoickim spokojem doprowadził do wyrównania. "Grosik" dziesięć minut później mógł trafić po raz drugi, lecz z kilku metrów spudłował. - Bardzo się cieszę, że zdobyłem gola. W tej rundzie miałem problemy ze skutecznością, ale najważniejsze, że się przełamałem, i że wygraliśmy - powiedział po spotkaniu napastnik żółto-czerwonych. - Po zdobyciu bramki podbiegłem do Darka Jareckiego, który przed meczami zawsze mnie motywuje. Chciałem mu w ten sposób podziękować za wsparcie - wyjaśnił.

Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, znakomitym prostopadłym podaniem Remigiusz Jezierski uruchomił Tomasza Frankowskiego, którego równo z trawą ściął Witkowski. Jako że przewinienie miało miejsce w polu karnym, to sędzia podyktował "jedenastkę". Do piłki podszedł sam poszkodowany i mocnym strzałem zapewnił Jadze wygraną i utrzymanie w ekstraklasie.

Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia 2:1 (0:1)

0:1 - Tshibamba 37'

1:1 - Grosicki 59'

2:1 - Frankowski (k.) 89'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Cionek, El Mehdi (38' Jezierski), Bruno, Grzyb, Hermes (78' Jarecki), Lato, Grosicki (90+4' Zawistowski), Frankowski.

Arka Gdynia: Witkowski - Sokołowski, Szmatiuk, Ulanowski, Bednarek, Labukas (84' Lubenov), Božok (90+1' Mawaye), Mrowiec, Burkhardt (76' Budziński), Tshibamba, Trytko.

Żółte kartki: Bruno, Jezierski, Jarecki, (Jagiellonia) oraz Witkowski, F. Burkhardt, Božok, Bednarek, Lubenov (Arka).

Sędzia: Mariusz Trofimiec (Kielce).

Widzów: 4,200.

Ocena meczu: 3,5. Spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Jagiellonia przez dłuższy czas nie potrafiła rozbić muru gdyńskich obrońców. W końcu dopięła swego i zasłużenie wygrała.