Krzysztof Żukowski: Najlepszy mecz jeszcze przede mną

Swoją doskonałą postawą bramkarz Floty, Krzysztof Żukowski zapewnił świnoujścianom bardzo cenny punkt w wyjazdowym meczu z Górnikiem w Zabrzu. Mimo to, że to gospodarze wiedli prym na boisku przez większość tego spotkania mający dzień konia golkiper Wyspiarzy skapitulował tego wieczora tylko raz kilkukrotnie ratując swój zespół od straty bramki w niebywałym stylu.

Flota w meczu z Górnikiem pokazała się jako drużyna bardzo zdyscyplinowana taktycznie sumiennie wypełniając założenia trenera Petra Nemeca. - Chcieliśmy to spotkanie rozpocząć spokojnie, szanować piłkę. Wiedzieliśmy, że Górnik rzuci się na nas od pierwszych minut, dlatego chcieliśmy grać spokojnie w defensywie szukając przy tym akcji zaczepnych jak chociażby rzut karny. Udało nam się to i objęliśmy prowadzenie. Szkoda, że nie udało nam się go dowieźć do końca, bo jeśli remisuje się mecz, w którym się prowadziło zawsze pozostaje niedosyt, że nie udało się dowieźć korzystnego wyniku do końca - powiedział po końcowym gwizdku sędziego golkiper świnoujskiej drużyny, Krzysztof Żukowski.

Bramkarz drużyny z Pomorza w meczu z mierzącym w awans do ekstraklasy Górnikiem kilkukrotnie wykazał się niebywałym kunsztem. W pierwszej połowie obronił w świetnym stylu uderzenie Tomasza Zahorskiego z 5 metrów, zaś w drugiej części gry sparował na poprzeczkę techniczne uderzenie Marcina Wodeckiego. - W pierwszej sytuacji zachowałem się intuicyjnie. Nie miałem pojęcia gdzie uderzy napastnik dlatego rzuciłem się w lewy róg i ku mojej uciesze piłka wpadła mi prosto do rąk. Miałem w tej sytuacji dużo szczęścia. Więcej pracy miałem przy sytuacji w drugiej połowie. Zawodnik Górnika uderzył technicznie i musiałem się nieźle wyciągnąć żeby dostać tę piłkę. Na szczęście się udało i nie wpadła do siatki - mówił z uśmiechem na twarzy bramkarz Floty.

Golkiper drużyny ze Świnoujścia był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem piątkowych zawodów. On sam czeka jeszcze na swój najlepszy występ w karierze. - Na pewno to spotkanie mogę zaliczyć do jednych z bardziej udanych w karierze. Dobre spotkanie zagrałem też przeciwko Pogoni Szczecin i takie mecze dodają mi wiary we własne umiejętności. Nie uważam jednak, że mecz w Zabrzu był najlepszym meczem w mojej karierze. Taki dopiero przede mną, bo mam zamiar bronić jeszcze kilka lat - zapewnił 25-letni zawodnik Wyspiarzy.

W piątkowy wieczór bramkarz Floty wykazał się nie tylko umiejętnościami czysto piłkarskimi, ale także silną psychiką celebrując każde wybicie piłki zyskując tym samym cenne sekundy, za co zobaczył żółtą kartkę i usłyszał wiele gorzkich słów z trybun. - To jest element nieodzowny element gry. Oglądałem trochę filmów i nauczyłem się troszeczkę aktorstwa. Na pewno kibice tutaj nie będą mnie mile wspominać. Troszkę niemiłych epitetów padło z trybun, ale nie mam im tego za złe. Oni chcieli żeby Górnik wygrał, a ja non omen stanąłem zabrzanom na przeszkodzie. Gra przed taką publicznością to świetna sprawa. Ta w Zabrzu jest jedną z najlepszych w Polsce i powinni oglądać mecze na szczeblu ekstraklasy - podkreślił golkiper świnoujścian.

- Moim zdaniem Widzew i Górnik w tym sezonie awansują do ekstraklasy. Co prawda w walkę o awans mogą się włączyć jeszcze ŁKS, Sandecja i Pogoń, ale te dwie pierwsze drużyny aspirują do awansu szczególnie. Takie marki nie powinny grać w pierwszej lidze, bo na tym cierpi polska piłka. Górnik pokazał w meczu z nami, że jest naprawdę silną drużyną. Szczególnie w drugiej połowie było to widoczne i gdyby kilka razy szczęście nie było po naszej stronie schodzilibyśmy z boiska w zupełnie innych nastrojach. Wywozimy jednak cenny punkt z bardzo trudnego terenu i to się liczy - zakończył bramkarz świnoujskiej drużyny.

Źródło artykułu: