- Nie boimy się pogromców Bayernu- zapewniał przed meczem Heiko Herrlich, trener VFL-u. Zawodnicy Eintrachtu udowodnili, że wygrana z monachijczykami nie była przypadkiem i odnieśli zasłużony triumf. Drużyna z Frankfurtu dominowała od początku, mimo to szybko straciła gola. W 11 minucie Vahid Hashemian ograł dwóch rywali, dograł w pole karne, a Lewis Holtby dopełnił formalności. Utrata bramki podziałała na gości mobilizująco. Jeszcze przed przerwą wyrównał Marco Russ, po ładnym strzale głową.
W drugiej części spotkanie się wyrównało. Miejscowi zagrali agresywniej, a piłkarze Eintrachtu z trudem dochodzili do strzeleckich pozycji. W 64 minucie zadali jednak decydujący cios. Z 20 metrów po ziemi uderzył Cesar Caio i nie dał szans Philppowi Heerwegenowi. Bochum próbowało atakować, ale akcje kończyły się najczęściej przed polem karnym przeciwników. Goście ze spokojem dowieźli zaliczkę, odnosząc drugą wygraną z rzędu. Był to pierwszy triumf Eintrachtu w Bochum od 1995 roku!
Sytuacja VfL-u robi się coraz trudniejsza. W ostatnich dziewięciu meczach jego zawodnicy triumfowali tylko raz. Jeśli Hannover pokona w sobotę Kolonię, przewaga nad strefą spadkową zmaleje do jednego punktu. Arcyważne w kontekście zachowania ligowego bytu będzie spotkanie następnej kolejki. Wtedy Bochum zmierzy się z konkurentem w walce o utrzymanie, SC Freiburgiem
VfL Bochum - Eintracht Frankfurt 1:2 (1:1)
1:0- Holtby 11’
1:1- Russ 28’
1:2- Caio 64’