Sam główny zainteresowany dosyć skromnie wyrażał się o swoich dokonaniach. - Cieszę się z dwóch bramek i co najważniejsze z trzech punktów które zostały we Wrocławiu. Najważniejsze nie są moje bramki, tylko punkty które zdobyliśmy. Co innego na temat roli napastnika Śląska sądzili inni. Szkoleniowiec Jastrzębia, Piotr Rzepka aż piał zachwytu na temat gry Łudzińskiego. - Swobodnie dochodzi do sytuacji. Gra przy obrońcach i może czasem ktoś akurat się zdrzemnie, ale często obrońcy grają tak, jak napastnicy prowokują. Zasłużył na to, żeby strzelać bramki. Jest ruchliwy, niech się chłopak rozwija. Wiadomo, że napastnicy zawsze wpływają na atrakcyjność spotkania. Z kolei jako pasjonat piłki nożnej cieszę się, że w Polsce są gracze tak uzdolnieni. Tylko, żeby jeszcze umieli wykorzystywać jak najczęściej swoje możliwości - mówił na pomeczowej konferencji szkoleniowiec GKS-u Jastrzębie.
Przypomnijmy, Łudziński bramki strzelił tuż pod koniec pierwszej połowy oraz na początku drugiej. Pierwszy gol był dość niezwykłej urody. Po dośrodkowaniu z lewej strony futbolówka trafiła do Łudzińskiego. Ten uderzył mocno z odległości piętnastu metrów i piłka zatrzepotała w siatce. Przy drugim trafieniu snajper wrocławian wykończył akcję całego zespołu. Na temat bramek zdobytych przez Śląsk swoje zdanie wypowiedział także Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec Śląska. - Osobiście uważam, że strzeliliśmy dwie bardzo ładne bramki - mówił Tarasiewicz.
Przemysław Łudziński urodził się w lutym 1983 roku. Do Ślaska trafił z Ruchu Chorzów. W rundzie jesiennej, Śląsk Wrocław wygrał z GKS-em 2:1. Zwycięstwo wrocławianom wtedy zapewnił także bohater sobotniego spotkania. Podsumowując, dwa mecze przeciwko GKS-owi Jastrzębie - cztery gole. W obecnych rozgrywkach Łudziński na swoim koncie ma już 12 bramek. Do prowadzącego w tabeli strzelców Roberta Lewandowskiego gracz Śląska traci siedem bramek. Do końca pozostało jeszcze kilka spotkań, lecz wątpliwe by gracz WKS-u zdołał wywalczyć koronę króla strzelców. Jeżeli nie uda się tym razem, nic nie stoi na przeszkodzie by udało się za rok, tylko że już podczas rozgrywek o mistrzostwo Orange Ekstraklasy. Być może rywalem Łudzińskiego w walce o ten tytuł będzie także Robert Lewandowski.