Jagiellonia Białystok rozbiła 3:0 (0:0) Cercle Brugge w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji. Spotkanie to w Chorwacji oglądał Ivan Runje, który nie kryje wrażenia tym, co pokazali jego byli koledzy. - Dla każdego kibica tego klubu to był naprawdę piękny wieczór - mówi nam, gdy dzwonimy do niego tuż po zakończeniu.
- To było naprawdę dobre spotkanie i w pełni zasłużone zwycięstwo. Jest duża zaliczka przed rewanżem i mam nadzieję, że to jest nie do odrobienia. Pozostaje tylko spokojnie pojechać do Belgii i zrobić tę "czarną robotę". Chociaż warto i tam spróbować wygrać, bo każdy punkt jest dla polskiego futbolu potrzebny ze względu na walkę o współczynnik w rankingu UEFA - dodaje 34-latek.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
Zdaniem ekspertów kluczowym momentem meczu Jagiellonii z Cercle była czerwona kartka dla rywali w 59. minucie. Runje zauważył, że to rzeczywiście "odblokowało" drużynę. - Do tej chwili było kilka dobrych okazji z jednej, i drugiej strony. Gospodarze mieli do tego czasu niewielką przewagę, ale był to ogólnie twardy pojedynek i wszystko było możliwe. To zdarzenie okazało się decydujące - podkreśla.
- Od momentu wykluczenia jednego z gości Jaga miała już wszystko pod kontrolą. To był chyba taki wyczekiwany moment, że coś się przydarzy: przykładowo otworzy się wynik, ale nastąpiło to i było dużo łatwiej. Podopieczni trenera Adriana Siemieńca ruszyli do przodu i zaczęli zdobywać bramki. Wykorzystali sytuację w najlepszy możliwy sposób i to również należy docenić - uzupełnia były filar obrony białostoczan.
Ozdobą meczu Jagiellonii z Cercle był gol z przewrotki Afimico Pululu. Wcześniej to też on otworzył wynik z rzutu karnego i ogólnie sprawiał wrażenie najlepszego piłkarza na boisku. - To jest po prostu kozak - zachwyca się Runje.
- Oglądam każdy mecz Jagi i jestem przekonany, że jest to najlepszy napastnik PKO Ekstraklasy. Jest bardzo mocny fizycznie, ale i szybki... Taki nowoczesny napastnik. On i Jesus Imaz to duet kompletny, a ich współpraca wygląda naprawdę fajnie: to, jak grają między sobą, podają jeden drugiemu to tylko oglądać i podziwiać. Niestety myślę, że kibice muszą się przygotować na jego odejście. Podejrzewam, że będą świetne oferty i można będzie dużo zarobić: 5, 6, 7, a może i 10 milionów euro pęknie - komentuje dalej Chorwat.
Nawet jeśli Pululu odejdzie to Runje zaleca spokój i wskazuje na bardzo dobrą pracę, którą w Jagiellonii wykonuje dyrektor sportowy Łukasz Masłowski. - Trzeba do tego podejść ze zrozumieniem, nie blokować na siłę zawodnika. Na szczęście cały czas w klubie robią dobre transfery także "in". W tym sezonie chyba wszystko jest znowu trafione - zauważa.
- Niby jest kilka zmian w zespole Jagi, ale każdy daje to, co powinien. Nie ma na co narzekać. Cała drużyna gra na bardzo wysokim poziomie przez cały czas i świetnie sobie radzi na kilku frontach. Tak naprawdę nic się nie zmieniło od poprzedniego roku - dodaje były piłkarz, który obecnie powoli zaczyna pracę w roli trenera.
Runje jest przekonany, że Jagiellonia może zaliczyć jeszcze lepszy sezon niż poprzedni. - Ten zespół ma duże możliwości. Szkoda tego meczu w Pucharze Polski, ale w futbolu nie zawsze wygrywa lepszy. To też uczy. Jest nadal okazja na obronę tytułu w lidze i naprawdę historyczna szansa w Europie - mówi.
- To Cercle okazało się naprawdę słabe i moim zdaniem ćwierćfinał już jest. Widziałem fragment i wynik spotkania Realu Betis z Vitorią Guimaraes i uważam, że tam także będą szanse na coś niesamowitego. Zaprezentować najlepsze umiejętności, dołożyć trochę szczęścia i to nie będzie jeszcze ostatnie słowo Jagi na poziomie kontynentalnym - podsumowuje nasz rozmówca.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty