To, co działo się na boisku w trakcie meczu FC Barcelony z Atletico Madryt (4:4) w półfinale Pucharu Króla, można obdzielić kilka innych spotkań. Emocji, dramaturgii oraz zwrotów akcji nie brakowało. Podobnie jak polskiego akcentu.
Od pierwszej minuty w bramce "Dumy Katalonii" występował Wojciech Szczęsny. Na ostatni kwadrans na boisko wszedł natomiast Robert Lewandowski. Polscy zawodnicy i spółka nie dali jednak rady dowieźć zwycięstwa do końcowego gwizdka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hiszpańscy kibice oszaleli na punkcie Pajor
A warto w tym miejscu zaznaczyć, że jeszcze w 83. minucie spotkania Barcelona znajdowała się na dwubramkowym prowadzeniu (4:2). Wtedy jednak gola kontaktowego zdobył Marcos Llorente. Sprawy w swoje ręce próbował wziąć Szczęsny.
Były reprezentant Polski krzyczał do swoich kolegów z drużyny "calma, calma!" (z hiszpańskiego "spokój". Ci nie posłuchali bardziej doświadczonego piłkarza i nie zachowali spokoju, czego dowodem była kolejna stracona bramka.
Ta kosztowała wiele, ponieważ utratą prowadzenia i w konsekwencji brakiem zaliczki przed meczem rewanżowym. Należy podkreślić, że przy golu na 4:4 obrońcy Barcelony chcieli złapać przeciwnika na spalonym, jednak ta sztuka się nie udała.
Dodajmy, że spotkanie w Madrycie zaplanowano na 2 kwietnia.
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze FC Barcelony w Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)